„Przeciętny Polak zarabia miesięcznie 1150,67 euro, czyli około 5163,79 zł brutto. To jedna trzecia tego, ile zarabia przeciętny Europejczyk” – informuje portal money.pl. Kiedy dogonimy Zachód? Być może nigdy, bo do obecnych zarobków Europejczyków brakuje nam 18 lat rozwoju, a świat raczej nie stanie w miejscu.
Smutne wnioski można wyciągnąć z opracowania firmy doradczej Grant Thornton. Tylko w sześciu państwach zarabia się mniej niż w Polsce. Cztery z nich wyprzedzamy tak naprawdę tylko minimalnie. Na dodatek warto zauważyć, że wymieniona we wstępie średnia pensja 5163,79 to więcej niż zarabia większość Polaków i jest zawyżona przez udział w statystyce tych, którzy zarabiają duże większe pieniądze.
Niestety, przez trzy dekady rządów socjalistów różnej maści, którzy albo pieniądze chcieli mieć dla siebie, albo rozdać ludziom nie rozumiejąc, że najpierw muszą im zabrać, nie udało nam się dogonić Zachodu.
– Gdybyśmy chcieli dzielić kraje na ligi, to byłaby pierwsza liga, ze średnią powyżej trzech tysięcy euro, druga powyżej dwóch i trzecia – poniżej 1,5 tys. euro. I Polska jest właśnie w tej trzeciej lidze – mówi Tomasz Wróblewski, partner w Grant Thornton.
Dziś Polak zarabia 26 proc. pensji niemieckiej i 38 proc. pensji francuskiej. Luksemburczycy zarabiają aż 5 razy więcej niż my.
„Nawet jeśli wyeliminować różnice w cenach w poszczególnych krajach, rozdźwięk dochodów jest bardzo wyraźny” – zauważają na portalu money.pl.
A ceny zresztą rosną w zatrważającym tempie. Inflacja szaleje jak nigdy – to kara za lockdown i rozpasaną politykę socjalną.
Według wyliczeń Grant Thornton przy obecnym rozwoju dogonimy Zachód za 18 lat. A raczej dogonilibyśmy, gdy Zachód zatrzymał się w tym momencie i na nas zaczekał.
Jeśli w Polsce nie zmieni się podejście do gospodarki i zarządzaniem państwem, a ludzie nie będą bardziej świadomi, to Zachodu możemy nie dogonić nigdy.
Źródło: money.pl
