Polacy kombinują jak za komuny. Nowe sposoby na noclegi w górach i jedzenie w knajpach

Z powodu zamrożenia gospodarki, branża turystyczna notuje bardzo duże straty.
Nocleg. Obrazek ilustracyjny/Fot. Unsplash/niklanus
REKLAMA

Darmowe degustacje z rachunkiem czy zdalna praca pod Giewontem mają uratować gastronomię i sezon zimowy – pisze „Rzeczpospolita”.

„W polskich górach w czasie świąt Bożego Narodzenia i ferii zimowych tłoczno nie będzie. Pojawić się mogą bowiem tylko jednodniowi turyści. Co bardziej zdesperowani przedsiębiorcy szukają sposobów, by przetrwać ten czas” – zwraca uwagę dziennik.

Zamknięte od dwóch miesięcy branże gastronomiczna i turystyczna są na skraju wyczerpania. Próbują obejść przepisy, by móc ponownie zarabiać. Oficjalnie wszystko zamknięte pozostanie do 27 grudnia, choć pojawiają się już nieoficjalne zapowiedzi, że lockdown dla tych branż potrwa znacznie dłużej – przynajmniej do końca zimowych ferii (18 stycznia).

REKLAMA

Jak z nową rzeczywistością próbują radzić sobie restauratorzy? „Organizują np. zamknięte szkolenia kulinarne czy 'darmowe’ degustacje. Te polegają na tym, że klient płaci rachunek dopiero w drzwiach, opuszczając lokal – by uniknąć spotkania z policją czy sanepidem. Niektórzy właściciele góralskich restauracji usytuowanych w okolicy stoków wprawdzie oferują na wynos kwaśnicę czy grzańca, ale nie zlikwidowali ław stojących na zewnątrz, by ułatwić klientom konsumpcję” – pisze „Rz”.

Swoje sposoby ma także branża turystyczna – hotele, pensjonaty czy prywatne kwatery.

„Zamiast pokoi oferują 'schowki na narty’, w których można pilnować swego sprzętu także w nocy. Na internetowych forach można znaleźć wzór esemesa, w którym rodzina zapowiada dawno niewidzianej 'cioci’ (np. właścicielce pensjonatu czy kwatery) odwiedziny. Oczywiście w celach towarzyskich czy rodzinnych, a nie na wypoczynek. Mianem cioci określa się u nas przecież nie tylko osobę spokrewnioną. Rośnie też grono członków klubów sportowych, bo ci podczas przygotowań do zawodów mogą się meldować w hotelach i pensjonatach” – wskazano.

Koronarestrykcje go zarżnęły. Sprzedaje dom, by uratować ludzi

REKLAMA