Bunt rolników w Indiach i najazd na stolicę

Delhi
Protesty rolników w Indiach Fot. Twitter Dhillon
REKLAMA

Tysiące hinduskich chłopów oblegają stolicę Indii. Chodzi o przepisy liberalizujące sektor rolny w celu „unowocześnienia”. Chłopi obawiają się spadku cen swoich produktów na rzecz dodatkowych zysków grup rolno-spożywczych.

Tysiące indyjskich rolników nadal napływa do New Delhi, zwłaszcza z sąsiednich stanów Pendżabu, Haryana i Uttar Pradesh. W akcję protestów i blokad włączono 96 tys. traktorów.

Farmerzy koczują u bram stolicy od piętnastu dni. Żądają, by rząd premiera Narendry Modi odstąpił od zmian. Wzmożone blokady i akcje zapowiedziano na 14 grudnia.

REKLAMA

Policja hinduska uniemożliwia im wstępu do miasta, a kryzys się przeciąga. Dochodzi także do strać. Paradoksalnie przegłosowane we wrześniu reformy uwolniły ceny i dają rolnikom swobodę sprzedaży swoich produktów po cenach rynkowych.

Chłopi przyzwyczaili się jednak do regulacji cenowych i uważają, że wolny rynek spowoduje spadek cen i ich zubożenie.

Rolnicy obawiają się, że zamiast wolnego rynku, nastąpi dyktat cenowy ze strony potentatów rynku przetwórstwa i handlu produktami rolnymi. W czasie demonstracji, które rozlały się po całych Indiach palono np. portrety miliarderów Mukesha Ambaniego i Gautama Adaniego, właścicieli największych firm agrobiznesu.

Zdanie chłopów to oni stoją za reformami rządu Modiego i będą jego największymi beneficjentami. Protest jest masowy. W Den Delhi są to setki tysięcy rolników na peryferiach miasta i prawdziwe oblężenie stolicy Indii. Zapowiadają, że ich protest może potrwać długie tygodnie.

We wtorek 8 grudnia, ich żądania wsparło około sześćdziesięciu związków zawodowych i rolnych w drugim już dniu strajku generalnego. Na wsi mieszka ponad połowa z 1,3 miliarda Hindusów.

Źródło: Ouest France

REKLAMA