
Minister Klimatu Michał Kurtyka jest niebezpiecznym politykiem, bo zdaje się, że on w te wszystkie „cele klimatyczne” głęboko wierzy. Jego zdaniem porozumienie w Brukseli „tworzy warunki dla sprawiedliwej transformacji polskiej energetyki”.
Porozumienie w sprawie zwiększenia celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych jest dla Polski szkodliwe. Przy tym mało sensowne, bo działania UE nijak się mają do dezynwoltury w tej materii innych krajów. Chodzi tutaj bardziej o nową religię klimatu, znalezienie wspólnych idei dla w sumie bezideowej UE i tresurę jej obywateli.
Dla np. Francji był to to też cel propagandy, bo „troska o klimat” jest ideą fixe prezydenta Macrona. Z doniesień mediów francuskich wynika, że spodziewali się tu większego oporu Warszawy. Ta jednak dała się po prostu przekupić. Chociaż do tego interesu ostatecznie sporo i tak dołoży.
Poza tym, chyba nie znali Kurtyki i nie wiedzieli, że to aż tak szczery ekologista. Przywódcy Unii Europejskiej osiągnęli ostatecznie dość szybko w piątek 11 grudnia porozumienie w sprawie szybszego i większego ograniczania emisji gazów cieplarnianych do 2030 r. Szef Rady Europejskiej Charles Michel poinformował, że postanowienie zakłada zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55 proc. do 2030 r. Poprzedni cel ograniczał emisję do 2030 r. o 40 proc. w porównaniu z poziomem z roku 1990.
„Sprawiedliwa” transformacja
Kurtyka ocenił na piątkowej konferencji prasowej w Brukseli, że zawarte porozumienie pozwala realizować cel unijny, ale także tworzy warunki dla sprawiedliwej transformacji polskiej energetyki i gospodarki.
„Sprawiedliwie” oznacza tutaj po prostu większy ochłap na niszczenie niezależności naszej energetyki, ale też dalsze przerzucanie kosztów owej „transformacji” np. na barki Polaków.
Kurtyka mówi o tym wprost: „Mamy gwarancję zapisania w przyszłej legislacji dostępu do większej puli środków. Mamy również zbalansowanie pomiędzy dochodami w ramach sytemu handlu uprawnieniami do emisji z kosztami ponoszonymi przez podmioty.”
Minister ocenił, że Polska poprzez opisanie zasad w jakich realizacja zwiększonego celu będzie następowała, „zabezpieczyła swoje interesy gospodarcze”. Energia będzie cennym towarem zwłaszcza w czasie wychodzenia z kryzysu. Z tego powodu Francja nagle zastopowała niszczenie swojej energetyki nuklearnej. Covid był dobrym pretekstem do wstrzymania się z ową transformacją. Michał Kurtyka posłał nas niemal na rzeź…
Odnosząc się do roli przemysłów energochłonnych, Kurtyka podkreślił, że Komisja Europejska została zobligowana do przedstawienia odpowiedniej legislacji zabezpieczającej konkurencyjność w kontekście tzw. opłaty granicznej. Dodatkowo zdajemy się na unijna łaskę w zakresie roli gazu, który powoli przestaje być już uważany za czyste źródło energii.
KE ma także brać pod uwagę „pochłanianie przez lasy dwutlenku węgla w całościowym bilansie emisji”. Praktyka pokazuje, że polskimi lasami rozmaite Karole Michele i Urszule von der Leyen interesują się jednak tylko przy okazji takich spraw jak Puszcza Białowieska.
Minister @KurtykaMichal: Dążąc do osiągnięcia ambitnych celów klimatycznych, Polska podjęła się niemal całkowitej transformacji krajowego systemu energetycznego. #JustTransition będzie zatem jednym z najważniejszych obszarów naszej działalności w kolejnych latach. #JTinP2020 pic.twitter.com/qVhcYGubqm
— Ministerstwo Klimatu i Środowiska (@MKiS_GOV_PL) December 2, 2020
Punktem wyjścia 🇵🇱analiz musi być koszt narzucanej nam przez Berlin transformacji energetycznej – szacowany dla Polski na 500 mld EUR do 2050 r. Czyli w uproszczeniu: ~16,6 mld EUR rocznie przez 30 lat. UE nie zapłaci nam za to – 73,5 mld PLN rocznie płacić i płakać musimy sami.
— Janusz Kowalski (@JKowalski_posel) December 2, 2020
Źródło: PAP