Dramatyczne sceny w Nowym Jorku. Bandyta zastrzelony na schodach katedry [WIDEO]

Policja w Nowym Jorku zabiła szaleńca który zaczął strzelać w czasie koncertu w pobliżu katedry Świętego Jana Bożego. Zdjęcie: YT/zrzut z ekranu/ The Telegraph
Policja w Nowym Jorku zabiła szaleńca który zaczął strzelać w czasie koncertu w pobliżu katedry Świętego Jana Bożego. Zdjęcie: YT/zrzut z ekranu/ The Telegraph
REKLAMA

Policja zabiła bandytę, który strzelał w tłumie ludzi przed katedrą w Nowym Jorku. Motywy działania szaleńca nie są znane.

Do dramatycznych zdarzeń doszło przed Katedrą Świętego Jana Bożego w nowojorskim Harlemie. Zgromadziło się tam około 200 osób, by słuchać koncertu pieśni chóralnych.

W pewnym momencie do zebranych podszedł mężczyzna, który zaczął strzelać.

REKLAMA

Wśród zgromadzonych wybuchła panika. Przerażeni ludzie zaczęli uciekać i chować się gdzie się da.

Szaleniec nie zranił nikogo, strzelał w powietrze, ale uczestnicy zdarzeń nie mogli o tym wiedzieć.

Na miejscu była policja, która ochraniała świąteczną imprezę. Po chwili schody pod katedrą opustoszały. Część osób wbiegła do jej wnętrza i tam się schroniła.

Na schodach przed świątynią został napastnik uzbrojony w dwa pistolety. Szaleniec krzyczał do policjantów: „Zabijcie mnie” i do czasu do czasu strzelał w powietrze, lub w kierunku policjantów. Ostrzelał tez metalowe drzwi katedry.

Funkcjonariusze przez kilka chwil krzyczą do niego by opuścił broń. Ostatecznie oddają strzały. Jedna kula trafia szaleńca w ramię, druga w głowę.

Napastnik zostaje przewieziony do szpitala Mount Sinai Morningside i tam umiera. Żaden z policjantów, czy uczestników koncertu nie odniósł obrażeń.

Napastnik miał założony plecak. Policjanci znaleźli w nim puszkę z benzyną, linę, drut, wiele noży, taśmy klejące i egzemplarz Biblii.

Na razie nie są znane jego motywy. Wiele wskazuje na to, iż maił problemy psychiczne. Prawdopodobnie chciał tez popełnić samobójstwo.

REKLAMA