– Po tym, jak rząd upadnie, powinny być wybory, w których wybierzemy sobie Sejm, który będzie głosował tak, jak życzą sobie ludzie – oznajmiła na antenie radia TOK FM liderka strajków proaborcyjnych Marta Lempart.
W rozmowie uliczna awanturnica wyznała, że są „różne fale i cykle”.
– W styczniu będzie się mniej działo ze względu na ferie i inne rzeczy, rząd na pewno dostarczy nam paliwa, by protestować – powiedziała.
Teraz Lempart ma inne priorytety i działa nad Radą Konsultacyjną, której zadaniem ma być obalenie rządu. Twór ten kilka tygodni temu dał ultimatum rządowi.
Morawiecki i jego koledzy o dziwno jednak nie ustąpili.
– Będziemy wdrażać narzędzie, które będzie masowym narzędziem konsultacyjnym dla osób, które chcą odpowiedzieć na pytanie, po co protestujemy i jak do tego dojść – powiedziała.
Lempart twierdzi, że po upadku rządu odbędą się wybory, po których powstanie Parlament głosujący tak jak ona by sobie tego życzyła.
– Potem powinny być wybory, w których wybierzemy sobie Sejm, który będzie głosował tak, jak życzą sobie ludzie , a nie tak, jak życzą sobie liderzy partyjni czy Kościół; temu ma służyć Rada Konsultacyjna, żeby już nigdy nie było tak, jak było – wyznała.
Później rzuciła dziwną liczbę o poparciu Polaków dla zabijania nienarodzonych dzieci. – 69 proc. ludzi jest za legalną aborcją w Polsce – powiedziała Lempart. Nie potrafiła poprzeć tych słów żadnymi badaniami.
Na koniec została zapytana o to czy zdecyduje się osobiście wziąć udział w wyborach.
– Nie przewiduję startu w wyborach, nasza rola to wspieranie wszystkich ludzi, którzy się organizują i protestują, i w tym ja jestem znakomita – powiedziała.