
Francuski prezydent Emmanuel Macron zapowiedział referendum w sprawie wpisania do konstytucji Republiki ochrony „klimatu”. W art. 1 Konstytucji znalazły by się zapisy o zachowaniu różnorodności biologicznej, ochronie środowiska i walki ze zmianami klimatu.
Propozycja padła na tzw. Obywatelskiej Konwencji Klimatycznej. To pozaustawowe ciało wyłonione na marginesie społecznych protestów z 2019 roku, które miało sformułować postulaty demonstrujących „żółtych kamizelek”. Okazało się mało reprezentatywne, ale rząd wybiera sobie z suflowanych pomysłów co chce.
14 grudnia Emmanuel Macron podniósł właśnie ideę referendum „klimatycznego”. Prezydent Francji od dawna uczynił z tego tematu jedno z głównych haseł propagandowych swojego programu.
Jak miałby brzmieć zapis konstytucyjny wyjaśniła Barbara Pompili, minister ds. transformacji ekologicznej: „Republika gwarantuje zachowanie różnorodności biologicznej, środowiska i walkę ze zmianami klimatycznymi”.
Referendum miałoby by c przeprowadzone jeszcze w 2021 r. Ostrożniejszy był tu premier Jean Castex, który mówił o czasie przed upływem 5-letniej kadencji Macrona. Oficjalna propozycja reformy konstytucji będzie przedstawiona przez rząd prawdopodobnie 27 stycznia, razem z tzw. ustawą klimatyczną.
Manewr polityczny?
Może się okazać, że referendum i zmiana konstytucji to będzie jedynie amunicja Macrona na przyszłą kampanię wyborczą. W przeciwieństwie do zwykłych ustaw, dużo do powiedzenia ma w tym temacie Senat, a tam większość ma opozycyjna centroprawica.
Konstytucjonalista Dominique Rousseau mówi, że „jeśli Senat zablokuje reformę, Emmanuel Macron może przedstawiać się jako demokrata, któremu uniemożliwiono słuchanie postulatów ludu”. Jednak w przypadku porażki w referendum będzie to dla Macrona poważne osłabienie przed wyborami. Trudno sobie wyobrazić, by ludzie głosowali przeciw potrzebie ochrony środowiska (oczywista oczywistość), ale…
Referenda są zawsze ryzykowne, a Francuzi bywają przekorni, co dowiodło już słynne referendum w sprawie „europejskiej konstytucji”. Także w 1969 roku generał de Gaulle podał się do dymisji po zwycięstwie „nie” w referendum w sprawie regionalizacji i reformy Senatu.
Projekt referendum w sprawie klimatu jest politycznym manewrem, który nie będzie miał żadnego skutku prawnego. Trzeba dodać, że tzw. Karta Środowiskowa została włączona do prawa konstytucyjnego już od 2005 roku i nic tu się nie zmieni. Chodzi więc o poprawnie polityczną propagandę i kolejny etap poprawnie tresury społecznej.
Pusta formuła
Prezydent Macron chce wprowadzić globalne problemy do kampanii wyborczej, bo w takim kontekście czuje się najlepiej. Od 1958 roku ustawa zasadnicza V Republiki doczekała się 24 poprawek. Teraz chodzi jednak bardziej o wyborczą taktykę.
Wpisywanie nowej formuły do konstytucji nie jest żadną odpowiedzią na problem globalnego ocieplenia. Taką opinię wygłosił m.in. Bernard Carayon, mer Lavaur i centroprawicowy polityk Partii Republikanie. To „propozycja czysto taktyczna” – dodał. Jego zdaniem „Konstytucja nie może być sumą dobrych intencji ani deklaracji politycznych. Konstytucja ma określać zasady, które są następnie stosowane przez system sprawiedliwości”.
To rzeczywiście dość dziwny i mocno ideologiczny pomysł. Kiedy jednak nad Sekwaną rozprawia się o pustych sloganach o klimacie, nad Dunajem poprawiają konstytucję, by podobnym ideologiom się przeciwstawić. Węgry postanowiły dodatkowymi zapisami chronić rodzinę i uznały, że małżeństwa to tylko związki kobiet z mężczyznami, a dzieci mogą mieć tylko ojca i matkę. Rzeczywiście wspólna cywilizacja europejska zaczyna się nam rozłazić.
Enterrement du référendum par Roger Karoutchi : "Le temps moyen d'une réforme constitutionnelle est de 9 à 10 mois. (…) On ferait un référendum à Noël 2021, quatre mois avant l'élection présidentielle ? C'est tellement peu crédible et tellement inepte !" https://t.co/H0GKvOaOSz
— JeanBaptiste Daoulas (@jbdaoulas) December 16, 2020