Aż strach się bać – Zbigniew Ziobro chce stworzyć „sąd ochrony wolności słowa”. Instytucja ma walczyć z fejk niusami. Tym, którzy czytali „1984” Orwella powinna zapalić się czerwona lampka.
O pomyśle Zbigniewa Ziobry informują m.in. „Fakt” i „Rzeczpospolita”. Ministerstwo sprawiedliwości przygotowało już ponoć projekt ustawy o ochronie wolności słowa. Na jej mocy ma powstać nowy sąd („sąd ochrony wolności słowa) w ramach jednego z sądów okręgowych.
Pomysł zakłada również powołanie do życia instytucji ślepego pozwu oraz wielomilionowe (sięgające nawet 8 milionów złotych) kary za niewykonywanie orzeczeń wspomnianego sądu czy inne naruszenia.
Tzw. ślepy pozew to rozwiązanie znane z amerykańskiego prawa – pozwala on na złożenie pozwu o ochronę dóbr osobistych bez wskazania danych pozwanego.
„Rzeczpospolita” wyjaśnia, że użytkownik dotknięty wpisem będzie mógł domagać się od portalu np. jego usunięcia, a jeśli to nie pomoże, do akcji wkroczy sąd.
Co ciekawe prace MS na łamach „Rzeczpospolitej” pozytywnie ocenił zarówno Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, jak i Andrzej Rzepliński (choć z zastrzeżeniami), były prezes Trybunału Konstytucyjnego
Wolnościowców jednak niepokojem może napawać pomysł, by istniał specjalny sąd od wolności słowa. Tj. gdybyśmy mieli pewność, że rzeczywiście będzie on jedynie bronił wolności słowa to byłoby to świetne rozwiązanie.
Istnieje jednak ryzyko, że będzie to instytucja służąca do politycznego nacisku, mogąca nakładać wielomilionowe kary. To już brzmi dość przerażająco.
Z drugiej strony nowe prawo ma zagwarantować, że użytkownicy Internetu nie będą „uciszani” za wyrażanie opinii innych niż prezentuje administrator strony, na której ją wyrażają.
Jak wyjaśnia „Rz”, zgodnie z projektem serwisy społecznościowe nie będą mogły usuwać treści ani blokować kont użytkowników, jeśli treści na nich zamieszczane nie naruszają polskiego prawa.
Źródło: Fakt.pl, „Rzeczpospolita”, PAP