Nadciąga drożyna. Ceny od nowego roku pójdą mocno w górę

REKLAMA

Inflacja szaleje, kolejne branże są uciskane przez restrykcje, która mają zahamować rozwój epidemii koronawirusa, ale to wszystko nie przeszkadza rządzącym, żeby obciążać Polaków kolejnymi daninami i w ten sposób potęgować postępującą drożyznę. Od stycznia podatek od sprzedaży detalicznej i podatek cukrowy mocno podbiją ceny.

Od nowego roku więcej będziemy płacić za napoje alkoholowe o objętości 300 ml, czyli tzw. małpki, ale też za napoje słodzone i dodatkiem substancji aktywnych.

– Opłatami zostaną obciążeni przedsiębiorcy wprowadzający produkty na rynek. Chodzi tutaj o sprzedaż napojów do pierwszego punktu, w którym prowadzona jest sprzedaż detaliczna lub o sprzedaż detaliczną napojów przez producenta lub podmiot nabywający takie produkty w ramach dostawy wewnątrzwspólnotowej/importera. Nie ulega jednak wątpliwości, że opłaty te w znaczącej części zostaną przeniesione na konsumenta i będą skutkować podwyższeniem cen tych napojów – mówiła dla wiadomoscihandlowe.pl Agnieszka Skonieczna, retail business unit director w PMR.

REKLAMA

Jak podatek przełoży się na ceny? W przypadku napojów o zawartości cukru 5 g na 100 ml płynu, podatek wyniesie 50 gr, za każdy kolejny gram opłata będzie wyższa o 5 gr. Napoje z zawartością tauryny i kofeiny, będą droższe o 10 gr za litr. Maksymalna dopłata nie będzie mogła być jednak wyższa niż 1,2 zł na litr napoju.

– Nowe przepisy nakładają również opłatę na przedsiębiorców sprzedających napoje alkoholowe nieprzekraczające 300 ml (tzw. małpki). Ma to być 25 zł od każdego litra 100-procentowego alkoholu sprzedawanego w opakowaniach o objętości do 300 ml. Według Arena Advisory, przykładowo, oznacza to 1 zł od 100 ml wódki 40-procentowej czy 2 zł od 200 ml „małpki” wódki 40-procentowej – tłumaczy ekspert.

Ten podatek został wprowadzony pod pretekstem troski o zdrowie Polaków. Część dochodów z tej daniny ma więc trafić do Narodowego Funduszu Zdrowia.

– Zgodnie z zapisami ustawy, w przypadku podatku od napojów alkoholowych, będzie to 50 proc. zebranych środków (pozostała część stanowić będzie dochód gmin). Natomiast jeśli chodzi o dodatkowe opłaty od napojów słodzonych, do NFZ przekazywane będzie 96,5 proc. zebranych opłat. W 2020 r. całość wpływów z podatku cukrowego szacowana była na 2,3 mld zł (przy założeniu, że miał on wejść w życie od kwietnia). Z tego 2,1 mld zł miało trafić do NFZ – komentuje retail business unit director w PMR.

To jednak nie wszystko. W przyszłym roku rząd zaatakuje kieszenie obywateli jeszcze innym podatkiem. – Wszystko wskazuje na to, że wraz z początkiem przyszłego roku wróci także podatek od sprzedaży detalicznej. Polska uchwaliła go już w 2016 r., ale kilka miesięcy po tym, jak wszedł w życie, Komisja Europejska uznała go za niedozwoloną pomoc państwa. Sąd Unii Europejskiej przychylił się do strony polskiej w maju 2019 r., ale wyrok został zaskarżony do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) przez Komisję. W październiku 2020 r. rzecznik generalna Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznała, jednak że podatek nie narusza prawa UE w dziecinie pomocy państwa – tłumaczy Agnieszka Skonieczna. Wiele wskazuje, że wyrok TSUE będzie zgodny z oczekiwaniami rządu.

Podatek od sprzedaży dotyczy sklepów wielkopowierzchniowych. Obłożone tą daniną mają być nadwyżki przychodów ze sprzedaży detalicznej w konkretnym miesiącu przekraczające 17 mln zł. Jeżeli podstawa nie przekracza 170 mln zł, to jest to 0,8 proc. podatku. Jeśli przekracza to podatek wynosi 1,4 proc.

– Podobnie jak w przypadku podatku cukrowego, również podatek od sprzedaży detalicznej może zostać przesunięty na konsumentów. Sieci mogą podnieść ceny w sklepach lub zmusić dostawców do obniżek, ponieważ większość graczy na rynku postąpi podobnie – podsumowała Agnieszka Skonieczna.

Źródło: wiadomoscihandlowe.pl

 

REKLAMA