Na Węgrzech powstała „opozycja totalna”. UE się cieszy, Orban przegrywa po raz pierwszy w sondażu

Lider totalnej opozycji Ferenc Gyurcsány. Fot. YT
Lider totalnej opozycji Ferenc Gyurcsány. Fot. YT
REKLAMA

Wspólny front przeciwko premierowi Victorowi Orbanowi i partii Fidesz na wybory parlamentarne w 2022 roku stał się faktem. W Budapeszcie prawie wszystkie odłamy opozycji stworzyły wspólny front. Mają wsparcie zagranicy.

Totalna opozycja widzi w tym jedyną szansę, by „przywrócić wolność i dobrobyt”. Dlatego wystawią w wyborach tylko jedną wspólną listę na szczeblu krajowym i jednego kandydata w jednomandatowych okręgach wyborczych. W sumie małpują „totalnych” z Polski. W dodatku wprowadza się ten sam scenariusz w postaci wspierania opozycji przez różne ingerencje Brukseli i Strasburga.

„Jaskółką” odsuwania Orbana od władzy było w 2019 zdobycie Budapesztu przez kandydata opozycji. To też przypomina scenariusze z Polski. Trzeba tu dodać, że do lewicy i centrolewicy dołączył też prawicowy Jobbik. Jednak w tej partii dało się też słyszeć głosy sprzeciwu.

REKLAMA

Pojawił się już nawet pierwszy sondaż, który wieszczy wygraną opozycji w 2022 roku. Instytut Median przewiduje, że 41% wyborców zechce zagłosować na opozycję, a tylko 39% na partię Fidesz. Może to być jednak tylko premia za „zjednoczenie” albo rodzaj sondażowej „zachęty” dla opozycji.

We wspólnej deklaracji opozycja zobowiązuje się nie współpracować z Fideszem. Zapowiada też walkę z „defraudacją” publicznych pieniędzy i funduszy europejskich, a także pełne „przywrócenie praworządności” oraz całkowitej „wolności mediów”. Pryzwrócona ma być również „niezależność Sądu Najwyższego”, a nawet zmieniona konstytucja, w której zapisano ostatnio ochronę tradycyjnej rodziny.

Ten zapis ma zniknąć.

Opozycja zapewnia, że w przypadku wygranej doprowadzi do zmiany ordynacji wyborczej, bo ta podobno była uszyta pod Fidesz i Viktora Orbana.

Obecnie 199 mandatów w węgierskim Zgromadzeniu Narodowym pochodzi z list krajowych, a 106 z okręgów jednomandatowych.

Źródło: AFP/ Magyar Nemzet

REKLAMA