Rząd rżnie głupa! Wg planu Morawieckiego Polska powinna luzować obostrzenia, a nie wprowadzać lockdown

Mateusz Morawiecki z mikołajem.
Mateusz Morawiecki i Marlena Maląg z mikołajem. (Fot. PAP)
REKLAMA

Trzytygodniowy twardy lockdown to plan rządu premiera Mateusza Morawieckiego, którego skutkiem będziecie dalsze niszczenie polskiej gospodarki. Tymczasem liczba zakażeń złowrogim wirusem spada i według rządowego planu Polska powinna luzować obostrzenia, a może nawet niemal całkiem otworzyć gospodarkę.

Jak na złość naszym umiłowanym przywódcom, którzy już zamówili kilkadziesiąt milionów dawek szczepionek mniemana pandemia w Polsce zdaje się wyhamowywać. Liczba zakażeń sukcesywnie spada i Polska znajduje się obecnie tuż nad „strefą żółtą” rządowego planu.

Zakładając, że sobota, w którą wypada Drugi Dzień Świąt Bożego Narodzenia i niedziela będą dniami o mniejszej liczbie zakażeń, średnia z ostatnich siedmiu dni spadnie poniżej 25 (obecnie 25.01 – red.) i Polska powinna znaleźć się w „żółtej strefie”.

REKLAMA
Obecna liczba zakażeń na 100 tys. mieszkańców. / Źródło: prt sc koronawirusunas.pl

Polska co prawda od dawna teoretycznie powinna być strefą czerwoną, jednak rząd ogłaszając etap „bezpiecznik” na początku listopada zapowiadał, że zniesienie obostrzeń nastąpi najwcześniej po Świętach Bożego Narodzenia.

Warunki były wówczas jasne, a rząd miał twardo trzymać się planu opracowanego w swej nieskończonej mądrości przez rządowych ekspertów. Ogłoszono, że jeżeli liczba zakażeń wzrośnie powyżej 70 na 100 tysięcy mieszkańców zarządzamy narodową kwarantannę, poniżej 50 wracamy do strefy czerwonej, a poniżej 25 do strefy żółtej.

Tymczasem liczba zakażeń i średnia z ostatnich siedmiu dni utrzymuje się na stabilnym poziomie na granicy żółtej i czerwonej strefy. 20 grudnia pisaliśmy, że średnia wynosi 25,33, dziś (25 grudnia – red.) jest to już tylko 25,01 na 100 tysięcy mieszkańców. Nieubłaganie zbliżamy się zatem do strefy żółtej rządowego planu, która rozpoczyna się od średniej niższej o zaledwie 0,02 pkt procentowego.

Liczba nowych zakażeń SARS-CoV-2, wyzdrowień i zgonów z powodu COVID-19 w Polsce. / foto: Prt Sc koronawiursunas.pl

Jedynie jednak według rządowego planu, bowiem w rzeczywistości wchodzimy w etap twardego lockdownu. Bezprawny zakaz prowadzenia działalności gospodarczej dotknie hoteli, siłowni, gastronomi i całej branży turystyczno-rozrywkowej.

Gdyby rząd dotrzymywał słowa i trzymał się swego planu to od poniedziałku powinniśmy mieć na pewno strefę czerwoną, a prawdopodobnie nawet strefę żółtą. Co to by oznaczało?

Strefa czerwona:
– obowiązują limity dotyczące liczby osób, które znajdują się w obiektach handlowych;
– zakaz organizacji kongresów i targów;
– lokale gastronomiczne mogą być otwarte w godz. 6:00 – 21:00. Obowiązują limity;
– zakaz organizacji imprez okolicznościowych (wesel, konsolacji i innych);
– podczas uroczystości religijnych nie więcej niż 1 osoba na 7 m2;
– w zgromadzeniach publicznych może uczestniczyć maksymalnie 10 osób;
– w szkołach wyższych i ponadpodstawowych obowiązuje nauczanie w trybie zdalnym.

Strefa żółta:
– lokale gastronomiczne mogą być otwarte w godz. 6:00 – 21:00. Zajęty może być co drugi stolik;
– kongresy i targi mogą być organizowane wyłącznie online;
– obowiązuje ograniczenie liczby osób na weselach, konsolacjach i innych uroczystościach – maksymalnie do 20 osób, zakaz zabawy tanecznej;
– w uroczystościach religijnych może uczestniczyć maksymalnie 1 osoba na 4 m2.;
– w zgromadzeniach publicznych może brać udział maksymalnie 25 osób;
– w szkołach wyższych i ponadpodstawowych obowiązuje nauczanie hybrydowe.

Oczywiście nie wiadomo czy na pewno w sobotę i niedzielę liczba zakażeń pozwoli na znalezienie się w strefie żółtej, jednak jest na to duża szansa. Niemal na pewno jednak byłaby to co najmniej strefa czerwona, a to pozwoliłoby chociażby otworzyć kina, teatry i delikatnie ulżyć w kilku innych codziennych sprawach.

Rząd jednak rżnie głupa i nie trzyma się własnych planów i obietnic, choć to chyba nikogo już nie dziwi. Minister Zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział Polakom twardy lockdown, a obecnie „rządowy plan” dotyczący walki ze złowrogim wirusem można jedynie zachować, gdyby znów zabrakło w sklepach papieru toaletowego.

REKLAMA