Ideologia LGBT wkroczyła w szeregi ortodoksyjnych Żydów z USA

Ślub żydowskich ortodoksów Fot. Wikipedia
REKLAMA

Times of Israel szeroko opisuje zjawisko wchodzenia ideologii LGBT w świat żydowskiej ortodoksji w USA. Wymienia np. rabina Avrama Mlotka, który dołączył do grona rabinów, którzy łamią tradycję i zezwalają na „śluby” homoseksualistów.

Żydowska Agencja Telegraficzna (JTA) doliczyła sięw Ameryce dziesięciu rabinów, którzy otrzymali święcenia w społeczności ortodoksów i którzy obecnie akceptują ceremonie małżeństw osób tej samej płci. Takich dysydentów podobno przybywa.

Rabin Avram Mlotek pracuje w Nowym Jorku i niedawno po raz pierwszy prowadził ceremonię „małżeństwa” osób tej samej płci. Tłumaczy, że „jeśli para zdecyduje się wieść żydowskie życie, zbudować żydowski dom i wychowywać żydowskie dzieci, nasz tradycyjny rabinat musi skorzystać z okazji i być przy nich w najważniejszych momentach cyklu życia”.

REKLAMA

To jednak ciągle wyjątki. Dla ortodoksyjnych rabinów obowiązuje zakaz takich relacji zawarty w Biblii, zwłaszcza w Księdze Kapłańskiej, gdzie takie stosunki nazywa się „odrażającymi”. W tym kierunku idzie też interpretacja. Halacha (hebr. „droga, zachowanie”) to w judaizmie autorytatywna wykładnia Prawa Mojżeszowego (Tory). Tutaj też homoseksualizmu błogosławić nie można.

Nacisk otoczenia i „poprawności” dociera jednak i do środowiska ortodoksów żydowskich. Prawie 45 rabinów brało w 2018 roku udział w sesji, na której rozważano problem homo-małżeństw i ich dopasowania do środowiska ortodoksyjnego. Debaty moderowała Torat Chayim, grupa postępowych rabinów, na czele której stoi rabin Yanklowitz. Grupa ta nie organizuje homo-ceremonii zaślubin, ale twierdzi, że jest „bardzo otwarta”.

Trzeba tu dodać, że inne kierunku judaizmu już dawno „postęp zaakceptowały”, a środowisko LGTB ma nawet wsparcie wielu „queerowych rabinów”. W „nowoczesnych” synagogach ortodoksyjnych też poczyniono takie wyłomy.

Jednak jak dotąd żadna amerykańska naprawdę ortodoksyjna grupa żydowska nie wspiera małżeństw osób tej samej płci. Problemy zaczynają się już na poziomie ceremonii. Zawieraniu małżeństwa towarzyszy np. „ketuba”. To typowy dla ludów wschodnich prawny kontrakt, podobny jak w islamie. Mężczyzna zobowiązuje się „dbać o przyszłą żonę, spełniać powinności małżeńskie, zapewniać jej utrzymanie, a w razie rozwodu wypłacić określoną w kontrakcie rekompensatę”.

I jak tu rozstrzygać kwestie dbałości, powinności i odszkodowań w przypadku dwóch kobiet lub dwóch facetów? Także podczas samej ceremonii zaślubin odmawia się siedem błogosławieństw, a używana terminologia wyraźnie odnosi się do mężczyzny i kobiety.

„W dziełach halachicznych problem jest w pewnym sensie nierozwiązywalny” – mówi prof. Jonathan Sarna z Brandeis University. Dodaje jedna, że ostatnio „widzimy zmianę w nastawieniu”.

W środowisku judaistycznym obydwa kierunki zaczynają się coraz mocniej ścierać. „Liberałowie” to często homoseksualiści, którzy ujawnili swoją orientację już po przyjęciu święceń rabinackich. Inni zostali rabinami „boczną furtką”, np. w niestowarzyszonych szkołach rabinicznych.

Judaizm ortodoksyjny charakteryzuje się jednak tradycyjną interpretacją prawa żydowskiego, która nie dopuszcza małżeństwa ani związków osób tej samej płci. Ideologia LGBTQ jednak się powoli wdziera i tu.

Rabin Steven Greenberg, który dokonał homoseksualnego coming-outu już po otrzymaniu święceń w 1983 r., w roku 2011 r. był pierwszym rabinem z kręgu ortodoksji, który przewodniczył „ślubowi” osób tej samej płci. Z kolei judaistyczna działaczka feministyczna Adler stwierdziła, że ​​terminologia klasycznej „ketuby” jest… seksistowska. Rozpoczęto więc prace nad nową umową małżeńską i przysięgą. Jak się jacyś przedstawiciele literek LGTBQ} uprą to i zawrą związek nawet ortodoksyjny.

REKLAMA