Prawnik nie ma wątpliwości. Podział na zaszczepionych i niezaszczepionych niezgodny z Konstytucją RP

Blisko połowa Polaków nie chce zaszczepić się przeciwko koronawirusowi. foto: Pixnio
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixnio
REKLAMA

Rząd od dawna zapowiada, że tzw. dobrowolność szczepień zakończy się przywilejami, a raczej zdjęciem restrykcji, z tych co preparat przyjmą. Tymczasem prawnik jasno wskazuje, że takie rozwiązanie nie jest zgodne z Konstytucją RP.

Przedstawiciele rządu w tym m.in. szef resortu zdrowia Adam Niedzielski ogłosili zamiar wprowadzenia przywilejów dla osób zaszczepionych. Takimi przywilejami będzie po prostu ściągnięci z nich obostrzeń. Dla tych co przyjmą preparat, będzie oznaczało to m.in. koniec noszenia maseczek czy też nie będą wliczani do limitów na spotkaniach, albo podczas wydarzeń kulturalnych. Realnie oznacza to podział na zaszczepionych i niezaczepionych.

– Różne traktowanie przez rząd osób zaszczepionych i niezaszczepionych będzie niezgodne z Konstytucją – mówi Leszkowi Szymowskiemu radca prawny Marek Stopczyński z kancelarii partnerskiej Instytutu Ordo Iuris. Konsekwencją podziału społeczeństwa będzie paraliż sądów i wyrzucanie pieniędzy podatników w błoto.

REKLAMA

Proponowany przez rząd szantaż przez brak ściągnięcia obostrzeń dla tych, którzy szczepionki nie przyjmą jest złamaniem prawa.

– Konstytucja, w artykule 32 ust. 1 mówi jasno, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa a to oznacza, że prawo nie może traktować inaczej osoby, która przyjęła szczepionkę na COVID-19 i takiej, która jej nie przyjęła – tłumaczył radca prawny. – Jest to forma dyskryminacji, której bezwarunkowo zakazuje artykuł 32 ustęp 2 Konstytucji. Zakaz ten jest bezwzględny i nie ma od niego wyjątku – podkreślił.

– Zasada ta obowiązuje w szczególności w sytuacji, gdy Rząd wprowadził dobrowolne szczepienia, z czego logicznie wynika, że nie może istnieć sankcja jakiegokolwiek rodzaju, za czyn którego nie dokonanie jest dobrowolne, a dokonanie nie nakazane przez prawo – podsumował mecenas.

Prawnik zaznaczył też, że sąd będzie musiał uznać rację obywatele, który poczuje się dyskryminowany ze względu na ciążących na nim restrykcjach. To poskutkuje zalewem podobnych spraw i paraliżem sądownictwa oraz obciążaniem kosztami Skarb Państwa, czyli de facto podatników.

 

REKLAMA