Merostwo Paryża musi zapłacić 90 tys. euro grzywny. To kara za zatrudnianie zbyt dużej liczby kobiet na stanowiska kierownicze – tak rewolucja pożera swoje własne dzieci.
Feministki walczyły o parytety w urzędach, a dziś przecierają oczy ze zdumienia. Okazało się, że ich broń jest obusieczna i właśnie na karę nadziały się władze Paryża.
Merostwo Paryża musi zapłacić aż 90 tys. euro grzywny, bo nominowały nadmierną liczbę kobiet na stanowiska kierownicze. W efekcie bat na mężczyzn obrócił się przeciwko tym, które go na nich skręciły.
O „nadmiernej” liczbie kobiet zaalarmowało władze Francji Ministerstwo Administracji Państwowej. W raporcie ujawniono, że na stanowiska dyrektorów i wicedyrektorów departamentów działających w merostwie mianowano 11 kobiet i tylko 5 mężczyzn.
To zdaniem urzędników „jest jawnym naruszeniem republikańskiej zasady równości.” Obliczono, że kobiety stanowią 69 proc. nominacji.
– Te dane dobitnie świadczą o obecnej tendencji sfeminizowania etatów wyższej kadry w administracji – ocenia resort.
Jak zaznaczają autorzy raportu od 2013 roku obowiązuje we Francji zasada równouprawnienia w dziedzinie zatrudnienia w sektorze państwowym. – Tym samym nie uszanowano prawa o obowiązku równego podziału między obydwie płcie nominacji na eksponowane stanowiska w wyższych kadrach administracji i dlatego merostwo musi zapłacić grzywnę – uzasadniono wniosek o karę dla władz stolicy.
Ratusz nie krył zdziwienia nałożoną karą. Merostwo uważa, że resort zachował się niesprawiedliwie, karząc miasto „za wysiłki na rzecz zrównoważenia istniejących dysproporcji w liczbie zatrudnianych kobiet i mężczyzn”.
Antoine Guillou, zastępca mera stolicy Anne Hidalgo, bronił się w mediach „ministerstwo nas karci za to, że usiłujemy nadrobić ogromne zaległości, jeśli chodzi o równouprawnienie w nominacjach na stanowiska kierownicze”.
Źródło: Deutsche Welle