Skandal w skokach. Niemcy nie odegrali hymnu Stochowi. „Pewnie liczyli na triumf Eisenbichlera”

Kamil Stoch po zwycięstwie w Titisee-Neustadt. Foto: PAP/EPA
Kamil Stoch po zwycięstwie w Titisee-Neustadt. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Kamil Stoch wygrał sobotni konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w Titisee-Neustadt, a podium uzupełnili – był lider PŚ Norweg Halvor Egner Granerud i trzeci Piotr Żyła. Niestety triumfator nie doczekał się odegrania przez organizatorów Mazurka Dąbrowskiego.

– Pewnie liczyli na triumf Eisenbichlera i zapomnieli polskiej płyty – skomentował sprawę dla Sportowych Faktów Wojciech Fortuna, który nawiązał tym samym do sytuacji z igrzysk w Sapporo.

– Przypomniała mi się sytuacja z igrzysk, gdy zdobyłem złoty medal. Japończycy w ogóle nie byli przygotowani na moje zwycięstwo. Ceremonia się przedłużała. Czekaliśmy 1,5 godziny, żeby zagrano hymn – opowiadał mistrz olimpijski z 1972 roku.

REKLAMA

Sobotnia wpadka organizatorów w Titisee-Neustadt urasta wręcz do rozmiarów skandalu. Tradycją jest bowiem, że dla zwycięzcy konkursu PŚ odgrywany jest hymn jego kraju. Dlaczego zabrakło tego elementu w sobotę?

Miejmy nadzieję, że niedzielna potyczka pozwoli organizatorom zrehabilitować się za wcześniejszą wpadkę. Polscy skoczkowie są w wyśmienitej formie, więc z kolejnymi zawodami możemy wiązać spore nadzieje.

Stoch odniósł trzecie z rzędu zwycięstwo w konkursie PŚ w sezonie. Triumfator Turnieju Czterech Skoczni zwyciężył w konkursie po raz 39 i wyrównał rekord należący dotychczas do Adama Małysza.

Pecha miał lider po 1. serii Dawid Kubacki, który w drugim skoku trafił na trudne warunki atmosferyczne i ostatecznie uplasował się na siódmej pozycji. Piąty był Andrzej Stękała.

Źródła: SportoweFaktyWP.pl, PAP, SE.pl, NCzas.com

REKLAMA