
W niedzielę w centrum czeskiej Pragi zgromadziło się około 3 tys. osób. Manifestanci protestowali przeciwko działaniom rządzących w związku z tzw. walką z mniemaną pandemią.
Protesty przebiegały spokojnie. Policja w zasadzie nie interweniowała, mimo że zgromadzeni w większości nie mieli maseczek ani przyłbic, ani też nie zachowywali społecznego dystansu. Hasłem przewodnim protestu było „Otwórzmy Czechy”. Manifestujący domagali się też dymisji rządu. Skandowali: „Stop ukrytej tyranii”, „Powstrzymajmy totalitaryzm Covid-19”, „ Nie jesteśmy owcami”.
Do zebranych przemawiał m.in. były prezydent Vaclav Klaus. Jak podkreślił, władze działają w sposób chaotyczny i nie mają żadnego pomysłu na przeciwdziałanie mniemanej pandemii. Nie wiedzą także jak zaradzić jej skutkom oraz konsekwencjom koronarestrykcji. Część z przemawiających wezwała zebranych do obywatelskiego nieposłuszeństwa, jeśli po 22 stycznia koronarestrykcje wciąż będą obowiązywać.
W reakcji na pytania dziennikarzy, premier Andrej Babisz stwierdził, że na miejscu prezydenta Pragi Zdeńka Hrziba, natychmiast rozwiązałby zgromadzenie.
– Wszystkich protestujących wysłałbym jako wolontariuszy na oddziały covidowe, żeby zobaczyli, jak to wygląda – grzmiał szef czeskiego rządu.
Władze Pragi zapowiedziały postępowanie administracyjne wobec organizatorów protestu, którzy nie dotrzymali zobowiązań dotyczących liczby uczestników. Manifestantów miało być bowiem znacznie mniej.
Prague Demonstration 10.01.2021 no comment (Praha Demonstrace 10.01.2021) https://t.co/n9XZB5NZoM via @YouTube
— Digame (@rfising) January 11, 2021
Źródło: gazetaprawna.pl