Gowin rozwiewa resztki wątpliwości. Rząd chce odmrozić turystykę i gastronomię na samym końcu

Jarosław Gowin.
Szef Porozumienia Jarosław Gowin. Foto: PAP/Adam Warżawa
REKLAMA

Rząd zapowiedział, że koronarestrykcje będą utrzymane co najmniej do końca stycznia. Przedsiębiorcy z Podhala, w ramach „Góralskiego Veta”, po 18 stycznia otwierają wbrew zakazom swoje biznesy, żeby ratować je przed bankructwem. Podobne głosy dochodzą też z lokali w całej Polsce. Tymczasem wicepremier Jarosław Gowin oświadczył, że odmrożenie turystyki i gastronomii miłościwie nam panujący rząd przewiduje na końcu mniemanej pandemii.

– Zarówno w Polsce, jak i w innych krajach Europy, ostatnimi branżami na liście do odmrażania są turystyka, hotelarstwo i gastronomia. Wiele zależy od tempa akcji szczepienia – stwierdził w rozmowie z Business Insider Jarosław Gowin. Twierdził również, że zamrożenie galerii handlowych to „cena kompromisu, w ramach którego cały rząd zgodził się na częściowe otwarcie szkół”. – Setki tysięcy rodziców będą mogły wrócić do pracy – cieszył się polityk.

W kwestii całkowitego odmrożenia gospodarki Gowin oszczędnie gospodarował konkretami. Jak utrzymywał, sytuacja pandemiczna dookoła naszego nieszczęśliwego kraju uległa pogorszeniu, m.in. ze względu na nową formę koronawirusa. – Dlatego obecnie wolę mówić o potencjalnych zmianach w rejestrze obostrzeń w interwałach dwutygodniowych – mówił szef Porozumienia.

REKLAMA

Do otwierania zamrożonych biznesów w cieniu rządowych obostrzeń odniósł się na antenie Radia ZET lider „Góralskiego Veta” Sebastian Pitoń. – Obywatelskie nieposłuszeństwo? Restrykcje są niekonstytucyjne i bezprawne. My stoimy w prawie, a rząd jest rebeliantem. My do rebelii rządu nie chcemy się przyłączać – wskazał.

Pytany, czy górale chcieliby rozmawiać z Jarosławem Gowinem, stwierdził, że „nie mają o czym”. – Nie będziemy z płotkami rozmawiać – skwitował architekt z Kościeliska.

– My nie jesteśmy buntownikami. Uważamy rząd za buntowników. Chcemy zupełnie normalnie żyć. Chcemy, żeby prawo obowiązywało i czujemy się strażnikami porządku prawnego – mówił. Wskazał, że jeśli podhalańscy przedsiębiorcy nie zdobędą się teraz na „akt odwagi, żeby wrócić do normalności, to później będzie lawina nieodwracalnych bankructw”. – Przedsiębiorcy na Podhalu, jak wszyscy przedsiębiorcy są ludźmi mądrymi, przyzwyczajonymi do podejmowania i szacowania ryzyka. Doskonale wiedzą, że jedyne, co mogą zrobić, to pójść na konflikt z rządem – zaznaczył.

Źródła: Business Insider/Radio ZET/nczas.com

REKLAMA