Godek wygrywa ze Śmiszkiem. Sąd przyznał jej rację ws. nazwania homoseksualistów „zboczeńcami”

Kaja Godek. Źródło: PAP
Kaja Godek. Źródło: PAP
REKLAMA

Znana działaczka pro-life Kaja Godek wygrała w sądzie z grupą homoseksualistów, której przewodził Krzysztof Śmiszek. Poszło o stwierdzenie, że osoby o odmiennej orientacji „są zboczone”, którym posłużyła się przed trzema lat w jednej ze stacji telewizyjnych. Sąd Okręgowy nie miał wątpliwości po czyjej stronie jest racja.

O triumfie nad 16-osobową grupą homoseksualistów Godek poinformowała na Facebooku.

„Z satysfakcją informuję, że Sąd Okręgowy w Warszawie podzielił argumentację moich obrońców i oddalił w całości powództwo dotyczące słowa +zboczenie+ oraz innych moich wypowiedzi o LGBT – napisała.

REKLAMA

Polsat News przypomina, że Godek nazwała homoseksualistów zboczeńcami na antenie tej właśnie stacji w maju 2018 roku. Aktywistka pro-life stwierdziła też wtedy, że  „premier Irlandii Leo Varadkar obnosi się ze swoją dziwną orientacją”.

Słowami Godek strasznie oburzyło się 16 homoseksualistów, w tym działacze na rzecz „praw LGBT”. Do pozwu przystąpiły też organizacje spod znaku tęczy.

Godek zaznaczyła, że  „16 homoaktywistów nie udowodniło, że mają legitymację czynną, tj. że wypowiedzi o homoseksualistach bezpośrednio ich dotyczą”. Sąd przychylił się nad linią przyjętą przez jej obrońców, uznając, że aktywistka odniosła się do zjawiska a nie konkretnych osób.

W gronie osób pozywających Godek był obecny poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek.

„Szczególnie pozdrawiam jednego z powodów – partnera Roberta Biedronia, czyli Krzysztofa Śmiszka, który chodzi po świecie i mówi, że jest gejem. To nie znaczy, że jak Pan pójdzie do sądu i powie, że jest gejem, to będzie Pan mógł wymusić zakaz jakiejkolwiek krytyki homoseksualizmu jako takiego” – napisała Godek.

Godek pokreśliła, iż fakt oddalenia omawianego pozwu świadczy o kształtującym się, dobrym orzecznictwie, które zapobiega wymuszania poprawności politycznej w sądach pod naciskiem ruchów LGBT.

 

 

REKLAMA