Tak będzie w akapie. Mieszkańcy przestali liczyć na policję, pod Warszawą tworzą straż sąsiedzką

"Straż Sąsiedzka" (2012) Źródło: kadr z filmu "Straż sąsiedzka"
REKLAMA

Tylko w ciągu 10 dni w podwarszawskich Ząbkach zamordowano dwie osoby. Mieszkańcy przestali liczyć na policję – tworzą straż sąsiedzką.

– Pamiętamy, co się tu działo w latach 90. Znów boimy się wyjść na ulicę – mówią mieszkańcy Ząbek.

– Starsi mieszkańcy pamiętają te czasy. Wszyscy się bali wychodzić, bo w biały dzień można było zginąć. Wiem, że mafia już nie wróci, ale w Ząbkach znowu jest niebezpiecznie – mówi Zbigniew Chodelski, emeryt, dawniej sprzedawca. – Proszę się nie dziwić. My tu widzieliśmy naprawdę straszne rzeczy.

REKLAMA

Pierwsze zabójstwo miało miejsce w sylwestra – 26-latek dźgnął nożem uczestnika imprezy w sąsiednim mieszkaniu. Chłopak nie żyje. Kilka dni później zamordowano uwielbianego w miasteczku pana Stasia.

„W niedzielę po godz. 18 policja w Ząbkach dostała zawiadomienie o napaści w warzywniaku przy ul. Powstańców. Kiedy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, 67-letni właściciel leżał na podłodze w kałuży krwi. Karetka zabrała go do szpitala, ale po czterech godzinach poinformowano rodzinę, że mężczyzna nie żyje. Zmarł na skutek rozległych obrażeń głowy. Otrzymał kilka ciosów tępym, ciężkim narzędziem” – informuje „Gazeta Wyborcza”.

Narzędzia zbrodni nie znaleziono. Morderca najprawdopodobniej wiedział, że w sklepie nie ma możliwości płacenia kartą – w kasie było więc mnóstwo gotówki.

„GW” dowiedziała się nieoficjalnie, że policjanci znają już personalia mordercy. Wciąż go jednak nie ujęli.

Tak będzie w akapie. Mieszkańcy się nie boją – organizują straż i wyznaczają nagrodę

„Jeśli ktoś ma informacje na temat napadu na mojego dziadka. Płacę 20.000 zł od ręki. Człowiek, który w życiu pomagał ludziom i był po prostu człowiekiem i kto go znał, to wie, że nie zasłużył na to” – napisał na Facebooku jeden z wnuków zamordowanego.

„Znajdę cię choćbym miał oddać wszystko, co mam. Nie zniszczę życia sobie, ale tobie tak. Pieniądze nie mają znaczenia” – dodał.

„Mieszkańcy nie chcą czekać na policję. Po zabójstwie w warzywniaku sąsiedzi skrzykują się do powołania straży sąsiedzkiej, która ma pilnować bezpieczeństwa w okolicy ul. Powstańców. Zgłosiło się już kilkudziesięciu chętnych” – informuje „GW”.

Przy takim zapale i harcie ducha może się okazać, że mieszkańcy złapią winnych szybciej niż policja. Prawdziwy AKAP.

Źródło” „Gazeta Wyborcza”

REKLAMA