Szczepionki nie dla wszystkich. Ta polska mniejszość ich nie dostanie z powodu… danych osobowych

szczepienie
Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
REKLAMA

Okazuje się, że nie wszyscy w Polsce mogą się zarejestrować na szczepienie przeciw koronawirusowi. Kaszubi, którzy w danych mają kaszubskie znaki diakrytyczne (np. 'ã’) choćby chcieli, mają utrudnione zadanie.

Dziwną politykę, prowadzi nasz rząd ws. szczepionek na Covid-19. Szczepionki są niby „nieobowiązkowe”, jednak ci, którzy nie chcą się zaszczepić żyją w strachu, że nie wrócą do pracy lub będą zmuszeni do życia w nieustannym lockdownie – coraz częściej bowiem wspomina się o segregacji sanitarnej.

Są jednak jeszcze ci, którzy chcieliby się zaszczepić, a nie mogą się zarejestrować. Taką grupą mogą być niektórzy Kaszubi, których imiona lub nazwiska zawierają kaszubskie znaki diakrytyczne.

REKLAMA

O sprawie na swoim Facebooku informuje działacz z Fundacji Kaszuby, Mateùsz Titës Meyer:

„Wiecie, że proces szczepień przeciwko koronawirusowi ma działać dzięki „e-rejestracji”, do której uzyskuje się dostęp dzięki 'profilowi zaufanemu’?

A wiecie, że 'profil zaufany’ nie działa, gdy ma się kaszubskie dane w dokumentach, bo żaden bank w Polsce nie obsługuje kaszubskich znaków diakrytycznych w swoich systemach, przez co nie można zatwierdzić 'profilu zaufanego’?
Teraz już wiecie. Tak wygląda bankowo-państwowa dyskryminacja Kaszubów (i innych mniejszości).

Jednak się tym nie przejmuję. Według internetowego kalkulatora termin na przyjęcie obu dawek szczepionki będę miał w okolicach końca października 2025 roku – może do tego czasu jakiś bank wprowadzi kaszubskie litery do swojego systemu 🙂”

Alfabet kaszubski wyklucza z udziału w programie szczepień?

Najstarsze dzieła spisane po kaszubsku pochodzą z 1402 roku, jednak dopiero w XIX wieku zaczęto pracować nad ustandaryzowaniem kaszubskiego alfabetu. Pierwszą znaczącą próbę kodyfikacji pisowni podjął w 1850 roku pisarz kaszubski – Florian Ceynowa, później w 1866 roku dodał on do alfabetu nowe znaki. W tamtym czasie w piśmie kaszubskim występowały m.in. znane dziś z jęz. czeskiego: č, czy š.

W 1919 roku Friedrich Lorentz zaproponował zmodyfikowany alfabet kaszubski, zawierający w sobie następujące znaki nieobecne w podstawowym alfabecie łacińskim: ą, č, é, ë, ł, ń, ó, ô, œ, ǫ, ř, š, ž.

Obecnie używany sposób zapisu jęz. kaszubskiego pochodzi z 1996 roku – wiele znaków diakrytycznych występujących w poprzednich alfabetach zastąpiono w nim polskimi dwuznakami (sz, rz, cz itd.). Wciąż występują w nim jednak znaki oddające dźwięki, których nie ma w jęz. polskim: ã, é, ë, ò, ô, ù. Wbrew stereotypowej opinii litery, oraz dźwięki, które oddają, nie występują również w języku niemieckim.

Wracając jednak do meritum: skoro jęz. kaszubski jest zapisywany od ponad 600 lat, od ponad 20 obowiązuje ustandaryzowana forma zapisu, a od 2005 roku unormowany jest jego status prawny, to znaczy, że nikt rządzących nie zaskoczył nagle, że są w Polsce osoby, które mogą mieć na imię np. Frãc.

Nie jest też tak, że Kaszubi pojawili się na północy Polski nagle, na złość posłom PiS, bo wzmiankowani są już w bulli wydanej przez papieża Grzegorza IX z 1238 roku, a istnieli nienazwani jeszcze wcześniej.

Co mają więc zrobić ci Kaszubi, gdy rzeczywiście w życie wejdą pomysły dot. segregacji sanitarnej? Z nie swojej winy zostaną pozbawieni możliwości zarobkowania? Będą żyć w ciągłym lockdownie? To już kolejne z wielu niedopatrzeń rządu w polityce Covidowej.

REKLAMA