
Niby dobrowolnie, ale nacisk na przymus szczepień zwiększa się. W dodatku ucha na te propozycje coraz chętniej nadstawia Bruksela i zaczyna pomysł upowszechniać.
Okazuje się, że UE już powoli opowiada się za europejskim „świadectwem szczepień”. Projekt taki zgłosił premier Grecji. Miałby umożliwić ożywienie turystyki. Jednak pomysł „europejskiego świadectwa szczepień” to woda na młyn wszystkich unio-totalniaków.
Nic dziwnego, że Komisja Europejska już popiera ideę „świadectw”, które są „wzajemnie uznawane” przez państwa unijne. Taką opinię wyraziła szefowa KE Ursula von der Leyen w wywiadzie dla kilku portugalskich mediów przed swoją wizytą w Lizbonie w piątek 15 stycznia.
Podobne pomysły zgłaszane są i na szczeblach krajowych. Proponuje się, by np. posiadacze „szczepionkowego paszportu” mieli lepszy dostęp do rozmaitych usług i miejsc. Politycy jednak nie chcą przyznać wprost, że są za przymusem szczepień lub szczepionkową segregacją obywateli. Narzucenie takich rozwiązań „z góry”, przez Brukselę, byłoby dla wielu rządów wygodniejsze.
Von der Leyen mówiła jednak wprost: „Posiadanie zaświadczenia o szczepieniach jest wymogiem medycznym. Dlatego z zadowoleniem przyjmuję inicjatywę premiera Grecji (Kyriakos Mitsotakis) w sprawie wzajemnego uznawania świadectwa szczepień.”
„Jeśli da to pierwszeństwo lub dostęp do niektórych towarów, jest to decyzja polityczna i prawna, którą należy omówić na szczeblu europejskim” – dodała. Zapewne sprawa pojawi się na szczycie unijnym 27 państw UE planowanym na czwartek 21 stycznia. Ma być m.in. poświęcony „koordynacji” działań „w obliczu kryzysu zdrowotnego”.
Szef greckiego rządu wezwał Unię Europejską do przyjęcia „znormalizowanego” świadectwa szczepień. Taki „ustandaryzowany certyfikat” ma być dowodem na to, że dana osoba została pomyślnie zaszczepiona i pozwalać unikać różnych obostrzeń.
Źródło: AFP/ Le Figaro