
Od 18 stycznia otwiera się w całej Polsce wiele restauracji, barów etc. 1 lutego do buntu przedsiębiorców dołączą przedstawiciele branży fitness. Otwartych ma zostać ponad 50 procent siłowni i klubów fitness w całej Polsce.
Branża fitness jako kolejna wypowiada posłuszeństwo rządowi. Powodów jest wiele – ten najbardziej prozaiczny to brak rekompensat ze strony państwa i konieczność powrotu do pracy, by przetrwać.
Bezpieczne siłownie
Jak zapowiada w rozmowie z portalem Interia.pl Tomasz Napiórkowski, Prezes Polskiej Federacji Fitness, siłownia jest bezpiecznym miejscem, gdzie właściwie nie dochodzi do zakażeń. Do tego kluby zrzeszone w PFF otworzą się w podwyższonym reżimie sanitarnym.
– Otworzymy się w zaostrzonym reżimie sanitarnym, nawet wyższym niż latem w strefie czerwonej – mówi Napiórkowski. Przypomnijmy, że gdyby rząd trzymał się własnych wytycznych z listopada to od końca grudnia kluby powinny być otwarte w reżimie tzw. strefy żółtej.
– Będą zachowane odstępy, będzie dezynfekcja i zalecony pomiar temperatury. Nasi pracownicy i klubowicze oczekujący na trening będą musieli nosić maseczki i zachowywać dystans 1,5 metra – wyjaśnia Napiórkowski.
– Zarzucano nam niskie sufity, słabą cyrkulację powietrza, ciasnotę i wiele innych czynników, które mają rzekomo wpływać na rozprzestrzenianie się wirusa – kpi ze słów rządzących prezes PFF.
Jak dodaje standardy bezpieczeństwa, które funkcjonowały już przed mniemaną pandemią koronawirusa, sprawiają, iż trudniej o rozprzestrzenianie wirusa na siłowni niż choćby w takim supermarkecie.
Wsparcie dla przedsiębiorców
Napiórkowski odniósł się także do kwestii prawnych, przypominając, iż zakaz prowadzenia działalności gospodarczej w drodze rozporządzenia, bez stanu nadzwyczajnego, jest po prostu bezprawny.
– A na dzień dzisiejszy linia orzecznicza w tym zakresie jest bardzo jasna. Na razie mamy 21:0, jeżeli chodzi o orzeczenia przedsiębiorca-obywatel kontra sanepid. Szacujemy, że do końca tego miesiąca liczba takich orzeczeń może przekroczyć 100 – przypomniał Napiórkowski.
Prezes PFF skomentował też kwestię rządowych gróźb, iż przedsiębiorcy, którzy otworzą swe biznesy utracą prawo wsparcia z tzw. tarcz antykryzysowych. W największym skrócie ok. 85 procent branży nie łapie się w ogóle na wypłaty z tarczy PFR 2.0. Ci którzy się załapią i tak mogą liczyć na zwrot zaledwie 5-10 procent kosztów utrzymania niedziałających obiektów.
– Wszystkim członkom PFF zapewnimy wsparcie prawne i merytoryczne na wypadek kontroli, ale też w zakresie operacyjnym w celu zminimalizowania ryzyka otrzymania kary – mówi Napiórkowski. Jak mówi przedstawiciele służb, którzy nadużyją swych uprawnień, muszą liczyć się z pozwami.
Otwarte od 1 lutego
Napiórkowski mówił też o braku pewności i zaufania do rządu. Według planu przedstawionego na konferencji prasowej przez Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego i premiera Mateusza Morawieckiego Polska powinna znaleźć się w żółtej strefie, tymczasem mamy twardy lockdown.
Jak długo on potrwa nie wiadomo. Nieoficjalne medialne informacje mówią o kolejnych dwóch miesiącach zamknięcia, jednak prezes PFF przytacza rozmowy, w których usłyszał, iż lockdown może potrwać nawet do maja. Oczywiście większość przedsiębiorców, by tego nie przetrwała.
– Nieoficjalnie dostawaliśmy liczne sygnały i informacje, że może to być nawet maj 2021 roku. Nikt nie będzie czekał do tego momentu, więc przygotowujemy się do uruchomienia naszych obiektów od 1 lutego, bez względu na decyzję rządu dotyczącą dalszych obostrzeń – przekazał.