Wojna o pomoc z tarczy. Prawnicy: rząd nie ma podstaw, żeby odbierać przedsiębiorcom wsparcie

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: pixnio
REKLAMA

Prawnicy twierdzą, że odbieranie prawa do skorzystania z tarczy antykryzysowej przedsiębiorcom, którzy wbrew rządowym ograniczeniom otwierają swoje biznesy, może być bezprawne.

W całym kraju, a szczególnie w południowej jego części wzrasta niezadowolenie wobec rządowym restrykcjom, które bardzo mocno uderzyły w wiele branż. Zrozpaczeni i postawieni pod ścianą przedsiębiorcy zaczynają otwierać swoje biznesy. Wielu jest na skraju bankructwa. Nie działają od tygodni, a rząd nie spieszy z pomocą.

Wiele osób działających w branży gastronomicznej zapowiada otwarcie swoich hoteli, pensjonatów, barów, restauracji. Odwagi dodają im wyroki sądowe, które podważają rządowe restrykcje jako bezprawne, bo wprowadzone poprzez rozporządzenia.

REKLAMA

W piątek Polski Fundusz Rozwoju w końcu uruchomił tarczę finansową 2.0. W przeciwieństwie do tej z wiosny, kiedy wszyscy dostali wsparcie, tym razem mogą na nie liczyć przedstawiciele 45 branż, które według rządu zostaną najbardziej dotknięte jesienna falą pandemii. Dla mikro, małych i średnich przedsiębiorstw przygotowano 13 mld pomocy.

Z tarczy według zapowiedzi prezesa PFR Pawła Borysa, a wcześniej wicepremiera Jarosława Gowina nie będą mogły skorzystać firmy, które złamały zakazy obostrzeniowe i uruchomiły swoją działalność.

Nawet jeśli pomoc pierwotnie zostanie przyznana, ale po czasie okaże się, że dany przedsiębiorca złamał narzucone przez rząd zasady, będzie musiał zwrócić pieniądze. Borys przy tej okazji powołuje się na zapis regulaminu tarczy.

Prawnicy natomiast nie są przekonani co do takiej interpretacji. – Większość rządząca w pełni świadomie korzysta z niewłaściwych narzędzi prawnych w celu przeciwdziałania skutkom pandemii. W przeszło 50 kolejnych rozporządzeniach rady ministrów, a wcześniej ministra zdrowia, wprowadzono obostrzenia rażąco sprzeczne z konstytucją – mówi dla „Rzeczpospolitej” Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Prawnik tłumaczy, że jeśli rząd uznał, że nie ma podstaw do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, to swoimi rozporządzeniami nie może uderzać w konstytucyjne prawa wolności człowieka, bo może mieć to rację bytu tylko w przypadku ustawy, ale nie niższego aktu prawnego.

– Proceder ten dostrzegły sądy, które masowo uchylają mandaty lub kary pieniężne nakładane na sanepid za rzekome naruszenie m.in. zakazu przemieszczania się, prowadzenia działalności gospodarczej czy zasad organizacji zgromadzeń – wskazuje Wachowiec.

– W tym kontekście zapowiedź odbierania środków przyznanych w ramach kolejnych „tarcz” oceniam jako zniechęcenie przedsiębiorców do korzystania przez nich z zagwarantowanej w konstytucji wolności gospodarczej, będącej podstawą ustroju państwa. Jak stanowi art. 22 konstytucji, ograniczenie tej wolności jest dopuszczalne „tylko w drodze ustawy” – dodaje.

Z kolei adwokat Krzysztof Ławrynowicz tłumaczy, że groźby wicepremiera i prezesa PFR, są rodzajem białej flagi, bo nie mają żadnych podstaw merytorycznych.

– Przedsiębiorcy dotknięci takimi szykanami powinni się odwoływać do sądów – mówi dla „Rzeczpospolitej” Krzysztof Ławrynowicz. Jak dodaje, decyzje przedsiębiorców o działaniu wbrew ograniczeniom powinna być rozpatrywana przez każdego indywidualnie, ponieważ odmowa przyznania wsparcia ma skutek natychmiastowy, a na orzeczenie sądu trzeba czekać.

– Czasami przedsiębiorcy nie mają wyjścia, są postawieniu pod ścianą, nie mają środków do życia i nad tym politycy powinni się pochylić, a nie formułować groźby – mówi.

Źródło: Rzeczpospolita

REKLAMA