Lewacka tolerancja w natarciu. Brytyjska gazeta chce zaszczuć za samo używanie komunikatora Parler

Trwa walka lewicy z wolnością słowa. Dziennik
Trwa walka lewicy z wolnością słowa. Dziennik "The Guardian" piętnuje ludzi za samo tylko założenie konta na Parlerze. .foto: pixabay
REKLAMA

Brytyjski „Guardian” szczuje na parlamentarzystów i polityków, którzy założyli konta na komunikatorze Parler. Nazywa ich skrajnymi prawicowcami zwolennikami Trumpa (jakby miało to być cokolwiek wstydliwego), a użytkowników platformy agresywnymi ekstremistami.

„The Observer” – niedzielne wydanie lewicowej brytyjskiej gazety „The Guardian” – opublikowało listę 14 parlamentarzystów i polityków Partii Konserwatywnej, którzy założyli konta na Parlerze – konkurencie Twittera. Dziennik pisze, iż trafili oni do towarzystwa posługujących się przemocą ekstremistów, skrajnych prawicowców i zwolenników Trumpa.

Dziennik cytuje „eksperta” z londyńskiego Institute for Strategic Dialogue (ISD), który, twierdzi, że Parler służy jako platforma, na której „idee konserwatywnych posłów głównego nurtu zbiegły się z ideami ekstremistów”. -Pozycjonując się jako bezpieczna przystań dla wolności słowa i alternatywa dla gigantów mediów społecznościowych, takich jak Facebook i Twitter, platformy takie jak Parler przyciągnęły pstrokatą gromadę ultra-libertarian, brutalnych ekstremistów i teoretyków spiskowych, a także bardziej głównego nurtu „fundamentalistów wolności słowa” – mówi Milo Comerford z ISD.

REKLAMA

Odpowiadając na artykuł, konserwatywny poseł Ben Bradley powiedział Breitbart London, że to klasyczny przypadek lewicowej obłudy. – Parler to tylko platforma, taka sama jak Twitter, Facebook, TikTok, Instagram. Sama natura platform polega na tym, że stanowią one kanał dla poglądów innych osób. One same nie mają „stanowiska”. Tak więc „skrajnie prawicowa platforma” to totalny oksymoron. To jest nonsens – mówi Bradley. – Na Parlerze może być kilku idiotów z fatalnymi poglądami, tak jak są idioci na Twitterze, ale nie słyszysz nikogo pytającego „czy jesteś na skrajnie lewicowej platformie Twitter?” To klasyczny przypadek, gdy lewica nakręca fałszywe oburzenie, aby nakarmić internetowe trolle – podsumowuje Bradley.

To kolejny etap walki z wolnością słowa, jaką nieustannie prowadzi lewica. Gdy protestowano przeciwko cenzurowaniu prawicowych treści, lewica robiła się wolnorynkowa i mówiła, że prywatne firmy mogą robić co chcą, a jak się komuś nie podoba, to niech zakłada swojego własnego Twittera. Gdy powstał – właśnie Parler – to giganci internetowi, przy aplauzie lewicy, natychmiast zablokowali możliwość jego działania.

Teraz chcą zaszczuć każdego, kto się ośmieli założyć tam konto. Nie ma znaczenia co publikuje. Już sam fakt obecności tam jest naganny. Nie ma żadnych złudzeń – lewica na całym świecie – w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych Unii czy w Polsce – zawsze jest autorytarna i totalitarna. Chce zniszczenia wolność słowa. Tylko tak bowiem może zmusić do przyjęcia swoich poglądów – poprzez indoktrynację, cenzurę. Nie zniesie żadnej konkurencji myśli i słowa.

 

REKLAMA