Państwo z dykty. System zdalnych obrad Sejmu gorszy od „transmisji YouTube”. Konfederacja chce powrotu do normalności [VIDEO]

Artur Dziambor.
Artur Dziambor. (Zdj. screen/FB)
REKLAMA

Konfederacja chce przywrócenia stacjonarnej formy posiedzeń Sejmu. Zdalne obrady stały się wygodne dla wielu posłów, niektórzy z nich w ogóle nie pojawiają się w Sejmie od co najmniej pół roku – uzasadniali posłowie Konfederacji Artur Dziambor i Krzysztof Bosak.

„Wczoraj złożyliśmy do marszałek Sejmu Elżbiety Witek pismo mówiące o tym, że czas najwyższy, żeby parlament wrócił do normalnych prac” – poinformował Dziambor na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie.

Wyjaśnił, że wniosek ma związek m.in. ze środowymi obradami, gdy transmisja Sejmu została przerwana w momencie, gdy na prośbę pracującego zdalnie posła Grzegorza Brauna (Konfederacja), składał wniosek formalny i okazało się, że „jest opóźnienie półgodzinne w tym co jest transmitowane, więc też nie będzie w stanie na bieżąco głosować, bo nie będzie wiedział nad czym głosuje”.

REKLAMA

„Obrady zostały przerwane. Po ponad godzinie, usterka została usunięta. Okazało się, że serwis YouTube miał lepszą transmisję, niż serwis sejmowy” – relacjonował Dziambor.

Według niego, taka sytuacja „urąga powadze parlamentu”. „Uważamy, że parlamentarzyści powinni spotykać się w parlamencie i powinni tutaj pracować w normalnym trybie, tak, jak wiele innych osób pracuje w normalny sposób w tym momencie” – oświadczył Dziambor.

Bosak podkreślił, że w „najważniejszej dla obywateli instytucji stanowione są przepisy prawa, które później obowiązują obywateli”. Tymczasem – jego zdaniem – praca w parlamencie „od wielu miesięcy jest zdezorganizowana pomimo ogromnego wysiłku informatyków sejmowych”.

Bosak wskazał m.in. na problemy podczas głosowań, gdy „system traci połączenie” i trzeba go zrestartować, potem ponownie się zalogować, co może spowodować „stratę głosowań”. „Nie inaczej jest z obradami komisji” – dodał.

Według posła Konfederacji „wiele procedur w Sejmie zostało postawionych na głowie”. „To dotyczy także pracy dziennikarzy. Wiele redakcji zwraca nam uwagę, że nie może wprowadzać reporterów do Sejmu” – mówił wiceprezes Ruchu Narodowego. Zwrócił przy tym uwagę na konferencje prasowe, które przez lata odbywały się w „centrum wydarzeń” sejmowych przy stolikach dziennikarskich, a teraz są najczęściej w pustej sali kolumnowej, czyli piętro niżej, gdzie zwykle nie ma dziennikarzy „polujących” na polityków.

Posłowie Konfederacji ocenili, że zdalna forma obrad jest „wygodna dla większości posłów”. Według Dziambora, są posłowie, którzy w ogóle nie pojawiają się na obradach Sejmu, a niektórzy od co najmniej pół roku.

„Uważam, że ze względu na to, jak bardzo ona jest wygodna, że nie trzeba tu przyjeżdżać, nie trzeba się osobiście pokazywać, nie trzeba narażać się na napotkanie dziennikarzy i na ich wścibskie pytania na korytarzu sejmowym, można się na wybrane dwie minuty włączyć w obrady prosto z domu, i poza tym w ogóle tutaj nie być. To jest tak wygodne, że uważam, że pod pretekstem pandemii, ten system ma szansę zostać z nami na stałe” – powiedział Bosak.

26 marca ub. roku wprowadzono możliwość głosowania przez internet na posiedzeniach Sejmu, komisji i podkomisji sejmowych, w przypadku wprowadzenia stanu wyjątkowego, wojennego lub klęski żywiołowej. Rozwiązanie to miało obowiązywać do 30 czerwca 2020 r.

20 czerwca ub. roku, zgodnie z propozycją posłów PiS, Sejm zmienił swój regulamin tak, aby marszałek Sejmu na stałe miał możliwość wprowadzenia, w określonych sytuacjach, pracy zdalnej posłów. Przeciwna takiej zmianie była opozycja, która zarzucała PiS, że zaprowadza „Sejm niemy”.

Źródło: PAP, NCzas.com

REKLAMA