Poznamy szczegóły finansowania lewicowych pomysłów. Ordo Iuris znów triumfuje

Fot. ilustr. Euro
REKLAMA

Po kilkuletnim procesie z Ordo Iuris Fundacja Batorego będzie musiała ujawnić szczegóły przyznawania tzw. funduszy norweskich. Czy dzięki temu poznamy szczegóły finansowania lewackich pomysłów?

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał wyrok w sprawie zainicjowanej przez Ordo Iuris.

Wyrok nakazuje Fundacji Batorego podać do publicznej wiadomości m.in. zasady, na jakich przyznaje pieniądze z funduszy norweskich, nazwiska osób, które za to odpowiadają, i szczegóły współpracy z nimi.

REKLAMA

Sprawa jeszcze zaogniła i tak już bardzo napięte relacje między obydwiema instytucjami. Teraz jednak, po wyroku, być może dowiemy się więcej na temat finansowania pomysłów, które w środowiskach konserwatywnych budzą przerażenie.

Ordo Iuris vs Fundacja Batorego. Meritum sporu

O co dokładnie chodzi? Oddajmy głos samej fundacji, która w swoim oficjalnym oświadczeniu napisała: „Spór Fundacji Batorego z Fundacją Ordo Iuris nie jest sporem o granice jawności i przejrzystości. Jest to spór prawny o to, czy realizując, na zlecenie Biura Mechanizmów Finansowych w Brukseli program dla organizacji pozarządowych w Polsce, finansowany ze środków Norwegii, Islandii i Liechtensteinu, Fundacja była podmiotem zobowiązanym ustawą o dostępie do informacji publicznej. Ordo Iuris twierdzi, że tak. My twierdzimy, że nie”.

Co to są fundusze norweskie? Na oficjalnej stronie poświęconej im czytamy, że „Norweski Mechanizm Finansowy (tzw. Fundusze Norweskie) to bezzwrotna forma pomocy zagranicznej przyznawanej przez Norwegię nowym państwom członkowskim UE od 2004 r. W zamian za pomoc finansową Norwegia może korzystać z dostępu do rynku wewnętrznego UE, mimo że nie jest członkiem UE. Obecnie wdrażana edycja (2014-2021) Funduszy Norweskich jest trzecią z kolei”.

Z tej samej strony można się również dowiedzieć, że „Programy w poszczególnych obszarach będą wdrażane przez polskie instytucje publiczne. Podobnie jak w poprzednich edycjach, program »godna praca« oraz »społeczeństwo obywatelskie« zarządzane będą bezpośrednio przez darczyńców”.

Fundusze przyznawane są w jedenastu programach, m.in. sprawiedliwość czy sprawy wewnętrzne. Na mocy podpisanych ustaleń i umów między państwami, kwota przyznana Polsce to 809,3 miliona euro. Jest to więc kwota zauważalna.

Mówiąc potocznym językiem, sytuacja wygląda następująco: Norwegia, która nie jest członkiem Unii Europejskiej i z tego tytułu nie może korzystać ze wspólnego rynku, podpisała z Europejskim Obszarem Gospodarczym umowę, na mocy której zagwarantowała sobie dostęp do tego rynku w zamian za pieniądze, czyli właśnie „fundusze norweskie”. Ich dysponentem jest Biuro Mechanizmów Finansowych w Brukseli, które korzysta z pomocy instytucji w poszczególnych krajach członkowskich. W Polsce taką instytucją jest Fundacja Batorego. W ten sposób ta kontrowersyjna instytucja ma ogromy wpływ na to, do kogo trafiają zagraniczne granty.

Lewicowe wydatki

O funduszach norweskich głośno było kilka miesięcy temu. Okazało się, że pieniądze z nich pochodzące nie trafią do tych gmin, które ogłosiły, że są „wolne od LGBT”. Wszystko przez to, że była to ze strony tych samorządów niezależna manifestacja wartości niezgodnych z zasadami przyznawania funduszów.

Z kolei prawnicy Ordo Iuris chcieli się dowiedzieć, na jakich zasadach odbywa się rozdzielanie funduszy. Na stronie czytamy: „Eksperci Ordo Iuris zwrócili uwagę na niezgodność wydatkowania środków z zasadą zrównoważonego rozwoju. Do 2017 r. niemal połowa projektów, dla których przyznano dofinansowanie pochodziła z Warszawy i Krakowa. Znacznie mniejsze wsparcie otrzymały organizacje z mniejszych województw, takich jak świętokrzyskie czy opolskie. Prowadziło to do dalszego pogłębiania nierówności między poszczególnymi regionami Polski. Widoczne było także kierowanie się kluczem ideologicznym przy przyznawaniu funduszy. Duża ich część trafiała do organizacji lewicowo-liberalnych. W związku z wieloma nieprawidłowościami, Instytut Ordo Iuris wystąpił do Fundacji Batorego o udostępnienie informacji publicznej m.in. na temat szczegółów przyznawania środków poszczególnym projektom oraz informacji o ekspertach, którzy w tym uczestniczyli. Zdaniem Fundacji Batorego, grantów norweskich nie można uznać za środki publiczne. Jednak sąd potwierdził, że rozdział tych funduszy stanowi realizację zadań publicznych, co wynika z umowy międzynarodowej”.

Ten wyrok, o czym Ordo Iuris nie wspomina, można też uznać za kompromitujący dla Fundacji Batorego, która nie zna prawa do tego stopnia, żeby wiedzieć, iż obowiązuje ją również treść ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Będzie jawne

Co dokładnie wynika z wyroku? Odwołajmy się znowu do komunikatu Ordo Iuris. „Do informacji, które będzie musiała udostępnić organizacja, należy m.in. treść umów między Fundacją Batorego a firmami i osobami fizycznymi zawieranych w ramach podziału funduszy. Fundacja musi również ujawnić nazwiska, wysokość wynagrodzenia i zakres obowiązków członków gremium dokonującego wyboru projektów uzyskujących dofinansowanie oraz ekspertów uczestniczących w ocenie projektów. Organizacja została też zobowiązana do podania dokładnych kryteriów przyznawania funduszy”.

Adwokat Tomasz Piotr Chudziński z Centrum Analiz Legislacyjnych Ordo Iuris tak podsumowuje ten wyrok:

„W uzasadnieniu wyroku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w sposób kategoryczny stwierdził, że kwestia wydatkowania środków z funduszy EOG stanowi informację publiczną. Fundacja Batorego została zobowiązana do rozpatrzenia wniosku o udostępnienie informacji publicznej. Czekamy na dalsze kroki Fundacji Batorego, która swego czasu na swojej stronie internetowej zamieściła nawet poradnik dotyczący prawa dostępu do informacji publicznej. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny i przysługuje od niego skarga kasacyjna”.

Ważny interes

Fundacja Batorego w swoich komunikatach i oświadczeniach zapewnia, że jest organizacją transparentną. W jednym z nich czytamy: „Fundacja w swoich działaniach przestrzega przepisów prawa i zasad przejrzystości, jawności i otwartości. Upublicznia informacje o swoich działaniach tam, gdzie regulują to przepisy prawne – w zakresie i formie określonej w przepisach. Tam zaś, gdzie prawo tego nie reguluje – zgodnie z przyjętymi standardami przejrzystości i dostępności. Dbając o jawność i przejrzystość działań, poza wymaganymi prawem sprawozdaniami składanymi do organów administracji państwowej i zamieszczanymi na stronie Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w spisie organizacji pożytku publicznego, przedstawiamy i publikujemy na naszej stronie internetowej szczegółowe sprawozdania roczne z naszej działalności wraz z listą wszystkich udzielonych przez nas dotacji oraz z audytowanym przez biegłego rewidenta pełnym sprawozdaniem finansowym”.

Zajrzeliśmy do sprawozdań publikowanych przez fundację, aby zapoznać się z projektami, które realizowała. Weźmy kilka przykładów: Projekt „Równi i bezpieczni”, którego partnerem było Stowarzyszenie Lambda, został dofinansowany kwotą 344.876,02 zł.

O tym projekcie czytamy: „Zamierzeniem projektu było wsparcie osób pokrzywdzonych oraz zwiększenie potencjału organizacji pozarządowych zajmujących się przeciwdziałaniem przestępstwom z nienawiści do prowadzenia skoordynowanych działań rzeczniczych.
W wyniku podjętych działań wzmocniono kompetencje organizacji w zakresie prowadzenia rzecznictwa i zabiegania o wprowadzenie zmian prawnych, a także udzielono bezpośredniego wsparcia osobom, które doświadczyły przestępstwa z nienawiści ze względu na kolor skóry, pochodzenie lub orientację seksualną”.

Takich projektów jest wiele. O ile faktycznie fundacja nie ukrywa tego, na co wydaje pieniądze i w jakich kwotach, to biorąc pod uwagę, że te projekty – w większości skrajnie lewackie – budzą sprzeciw konserwatywnych Polaków, konieczne jest, aby opinia publiczna poznała wszystkie szczegóły ich finansowania, w tym nazwiska osób w tym współuczestniczących. Zaskakujące jest też to, że przed ujawnianiem tych danych Fundacja tak zaciekle się broni.

Czyżby grono ekspertów wstydziło się tego, co robi za pieniądze zabierane podatnikom w innych krajach?

Leszek Szymowski


Tygodnik Najwyższy Czas okładka.

REKLAMA