Wyburzą wieżowce mieszkalne, by walczyć z dilerami narkotyków

banlieu
Typowe bloki z Genneviliers Fot. miasto Genevilliers
REKLAMA

Takie rzeczy tylko we Francji. Z centrum słynnego „pchlego targu” Puces de Saint-Ouen, tuż przy granicy Paryża, znikną dwa wieżowce z mieszkaniami socjalnymi. Powód? Stały się jednym z najważniejszych centrów handlu narkotykami w Ile-de-France.

Gmina była bezsilna i zdecydowała się zburzyć kawałek dzielnicy. Do wiosny mieszkańcy mają zostać przesiedleni, a chodzi tu o około 200 mieszkań, a wieżowce wyburzone. Radykalne rozwiązanie krytykuje lewica. Jej zdaniem dilerów przyciąga i tak pobliski „pchli targ” i z biznesu nie zrezygnują.

Rozwiązanie sytuacji, lewacy ze Zbuntowanej Francji (LFI) widzą raczej w depenalizacji „miękkich narkotyków”. Były mer Saint-Ouen William Delanoy, centrysta, obecnie w opozycji, też uważa, że to tylko „wojna nękająca”, której nie da się wygrać. On też jest za depenalizacją marihuany.

REKLAMA

Deputowany Zbuntowanej Francji Eric Coquerel przypomina, ze Francja ma „mistrzostwo Europy w konsumpcji konopi”, a ich legalizacja zlikwidowałaby związaną z nimi przestępczość i pozwoliła państwu na kontrolowanie dystrybucji i politykę prewencji, jak to ma miejsce w przypadku tytoniu.

Rzeczywiście 13 stycznia misja parlamentarna rozpoczęła już „konsultacje obywatelskie” w sprawie legalizacji używania konopi indyjskich w celach „rekreacyjnych”.

W tych okolicach mieści się 8 „zidentyfikowanych” przez policję punktów sprzedaży. W całej Francji jest znanych policji 4000 takich miejsc. Dochodzi tu nie tylko do handlu, ale i bandyckich porachunków. W ub. roku znaleziono w piwnicach wieżowców np. dwójkę zastrzelonych młodych ludzi.

Lokalne władze chcą „zmiany wizerunku Saint-Ouen”. Mer miasta, socjalista Karim Bouamrane, chce renowacji miasta i ma pomysł zastąpienie okolic „pchlego targu”… zieloną farmą miejską.

Camille Gosselin, urbanista z Instytutu Regionu Paryskiego dodaje, że wieżowce z lat 60. XX wieku, widocznych z obwodnicy paryskiej, są symbolem degradacji tej okolicy. Zauważa jednak, że to nie sama architektura odpowiada za top, co dzieje się na ulicach miasta.

Tego typu blokowiska od lat zamieszkuje uboższa część społeczeństwa, także społeczny margines, często imigranci i młodzież bez perspektyw i przyszłości. To podglebie dla rozwoju narkotykowych gangów i „strefy bezprawia”.

Wyburzanie bloków i rewitalizacja dzielnic podmiejskich nie jest we Francji niczym nowym. Jeszcze kilkanaście lat temu narkotykowym centrum, znanym podobno nawet gangom w Nowym Jorku, były zespolone blokowiska w podparyskiej miejscowości Genevilliers. Dzisiaj nie ma już po nich śladu.

Źródło: Le Figaro

REKLAMA