Mnożą się demonstracje przeciwko ograniczeniom nakładanym na obywateli w związku z koronawirusem. Covid-19 – po roku poznawania go – jawi się mniejszym zagrożeniem niż restrykcje.
Dwie noce z rzędu trwały zamieszki w Holandii. Tutaj czarę goryczy przelała godzina policyjna. Do starć z policją doszło w kilku holenderskich miastach, jak Amersfoort, Geleen, Den Bosch, Haarlem. Protestowano także w Niemczech, Austrii, Bułgarii i kilku innych krajach UE.
Protesty rozprzestrzeniają się nawet na Bliskim Wschodzie. W Trypolisie, ale nie tym w Libii, tylko w dużym mieście w północnym Libanie, protestowały setki młodych ludzi przeciw „społecznemu uwięzieniu”. Tam też doszło do gwałtownych starć. Libański Czerwony Krzyż podał, że ponad 30 osób zostało rannych.
Z kolei w Izraelu premier Benjamin Netanjahu potępił w poniedziałek 25 stycznia uliczne protesty i zamieszki, do których doszło dzień wcześniej. Tutaj jednak buntownikami są głównie religijni ortodoksi. Premier chwalił za postawę policję, która zatrzymała trzynaście osób.
W USA Joe Biden twierdzi, że dzięki szczepionkom „do lata będziemy znacznie bliżej odporności zbiorowej”. Może to oznaczać także pewne dodatkowe środki „zachęt” lub szczepionkowego „przymusu”. Władze Minnesoty informowały w poniedziałek 24 stycznia, że wykryto tam pierwszy przypadek „wariantu brazylijskiego” koronawirusa, znacznie bardziej zjadliwego. Jednak np. Kalifornia znosi część obostrzeń. Z Bidenem oczyszcza się nawet morowe powietrze?
We Francji pandemia spowodował modyfikacje w planie globalnych zagrożeń strategicznych. Stwierdzono, że światowy chaos się pogarsza, nastąpił „powrót do logiki konfrontacji” i „zagrożeń hybrydowych”.
Minister obrony Florence Parly twierdzi, że „pandemia stanowi poważny wstrząs dla społeczeństw i gospodarek, pogłębia podziały i zachwiała równowagę sił, co powoduje nowe napięcia wokół zasobów naturalnych i katalizuje zagrożenia”.
W Hiszpanii tysiące ludzi wychodziło w weekend na ulice Madrytu. Ci też mają już dość restrykcji. Rząd zadekretował im godzinę policyjną i ograniczenie przemieszczania się pomiędzy regionami.
W dalekiej Mongolii premier Uchnaagijn Churelsuch złożył na ręce parlamentu dymisję w następstwie demonstracji w stołecznym Ułan Bator. Tu też protestowano przeciwko stosowanym przez rząd metodom przeciwdziałania pandemii koronawirusa.
Protesty uliczne miały miejsce w Rosji i na Białorusi. Tamtejsze „wirusy” to jednak podobno Putin i Łukaszenko.