Japończycy oskarżani o celowe postarzanie konsol. Dwa lata i do kosza

Nintendo Switch Lite Źródło: Materiały promocyjne
Nintendo Switch Lite Źródło: Materiały promocyjne "Nintendo"
REKLAMA

Organizacje konsumenckie oskarżają Nintendo o celowe postarzenie konsoli Switch, tak aby psuła się po dwóch latach. Skarga trafiła do Komisji Europejskiej.

Zrzeszająca unijne stowarzyszenia konsumentów grupa BEUC złożyła do Komisji Europejskiej oraz krajowych organów ochrony konsumentów skargę na japońskiego giganta Nintendo. Według konsumentów Japończycy stosują nieuczciwe praktyki handlowe i naruszyli przepisy unijne.

Chodzi o konsolę Nintendo Switch. Zdaniem organizacji konsumenckich konsola została zaprojektowana tak, aby była awaryjna, zmuszając klientów do zakupu nowego produktu.

REKLAMA

– Otrzymaliśmy niemal 25 tys. skarg na Nintendo od konsumentów z UE, głównie z Francji, Belgii, Holandii, Portugalii, Włoch, Norwegii, Słowacji, Słowenii i Grecji – wymienia szefowa BEUC Monique Goyen.

Co bardziej zastanawiające, to fakt, że 88 proc. graczy przyznało, że ich konsola popsuła się w ciągu zaledwie dwóch lat od zakupu. Źródłem usterek są kontrolery do gry.

Znajdujące się po bokach konsoli kontrolery po pewnym czasie po prostu odmawiały posłuszeństwa. Dochodziło np. do tego, że kontroler sprawiał, iż grający tracił kontrolę nad rozgrywką.

Jak wykazali eksperci, zatrudnieni przez francuską organizację konsumentów UFC Que Choisir, powodem usterek jest przedwczesne zużywanie się przewodów i wadliwe uszczelnienie pozwalające na gromadzenie się brudu i kurzu pod gałką analogową kontrolera.

Co ciekawe, sam szef Nintendo Shuntaro Furukawa w lipcu publicznie potwierdził awaryjność urządzeń i przeprosił klientów. Zdaniem ekspertów koncern celowo nie naprawił urządzeń i nie usunął z nich wad.

Skarga do KE

– Zdaniem organizacji konsumenckich z UE oznacza to, że firma nadal świadomie sprzedaje urządzenia, które będą się psuć. Dlatego też w skardze do Komisji Europejskiej, BEUC zarzucił Nintendo celowe postarzanie produktów, czyli projektowanie urządzeń tak, żeby działały tylko przez określony czas. W rezultacie konsumenci są zwykle zmuszeni do zakupu nowego sprzętu, bo naprawa dotychczasowego jest niemożliwa (np. brakuje części zamiennych), albo kompletnie nieopłacalna – wskazuje Deutsche Welle.

Bezpłatna naprawa sprzętu obejmuje tylko rok od zakupu. Po tym czasie klienci muszą zapłacić 45 euro za naprawę jednego z kontrolerów.

Gdy reklamacja zostawała uznana za bezzasadną musieli zapłacić firmie 15 euro kosztów administracyjnych.

Koszt nowej pary kontrolerów to średnio 70 euro. We Francji i Belgii, po naciskach tamtejszych organizacji konsumentów, koncern ogłosił, że wycofa się z dotychczasowych praktyk, przedłuży okres gwarancyjny do dwóch lat i zapewni bezpłatną naprawę wadliwych kontrolerów.

– BEUC zarzucił też Nintendo, że celowo wprowadzał konsumentów w błąd i omijał niekorzystne informacje, np. zapewniał, że gracze będą mogli korzystać z konsoli przez kolejne 7 do 10 lat, ale nie wspominał już o tym, że towarzyszące jej kontrolery są zrobione z kiepskich materiałów i mniej wytrzymałe – wskazuje niemiecki portal.

Źródło: Deutsche Welle

REKLAMA