Nowy Ład. Rząd będzie mógł wyłączyć Internet?! Właśnie stworzyli „furtkę”

Radosław Fogiel, Jarosław Kaczyński MEM Źródło: Twitter
Radosław Fogiel, Jarosław Kaczyński MEM Źródło: Twitter
REKLAMA

„Dziennik Gazeta Prawna” informuje, że w projekcie nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa są zapisy pozwalające na odłączenie serwisów internetowych na polecenie premiera.

W nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa pojawia się polecenie zabezpieczające „jakie minister właściwy do spraw informatyzacji – te kompetencje są obecnie w gestii premiera – może wydać m.in. operatorom telekomunikacyjnym w przypadku wystąpienia incydentu krytycznego”.

„DGP” nazywa nowe przepisy „furtką do wyłączenia Internetu”.

REKLAMA

„Polecenie jest decyzją administracyjną i może obowiązywać dwa lata. Wymaga od firm podjęcia oczekiwanych przez ministra działań – w tym zakazania połączeń z określonymi adresami IP lub stronami internetowymi” – pisze dziennik.

Największe kontrowersje budzi fakt, iż polecenie takie można wydać bez uzasadnienia, „jeżeli wymagają tego względy obronności lub bezpieczeństwa państwa lub bezpieczeństwa i porządku publicznego”.

Według Wydziału Promocji Polityki Cyfrowej KPRM celem nowelizacji jest „pilne podjęcie skutecznych działań w przypadku wystąpienia incydentu krytycznego”, który skutkuje „znaczną szkodą dla bezpieczeństwa lub porządku publicznego, interesów międzynarodowych, interesów gospodarczych, działania instytucji publicznych, praw i wolności obywatelskich lub życia i zdrowia ludzi”.

KPRM twierdzi ponadto, że nowe przepisy nie uwzględniają „wyłączania serwisów społecznościowych, publicznie dostępnych aplikacji czy stron internetowych”.

Eksperci biją jednak na alarm i ostrzegają, że przepisy są sformułowane tak, iż może dochodzić do naduzyć.

– Natychmiastowa wykonalność powoduje, że nie ma procedury odwoławczej, podczas której serwis funkcjonuje normalnie. Tego typu podejście jest radykalne – w zasadzie jedyne sensowne zastosowania jakie można sobie wyobrazić, to względem organizacji terrorystycznych, czy względem serwisów dystrybuujących treści pedofilskie – uważa prof. prof. Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego.

– Tego rodzaju podejście jest niebezpieczne i grozi autorytaryzmem. Sądzę, że znacznie lepszym rozwiązaniem jest albo bardzo ścisły, konkretny katalog zagrożeń, albo brak cenzury – podkreśla Jemielniak.

Jemielniak twierdzi, że rząd mógłby chcieć cenzurować strony bojowników LGBT lub feministek. Praktyka pokazuje jednak, że dużo częściej ofiarą cenzury padają strony prawicowe.

Do blokowania dostępu do Internetu i/lub blokowania antyrządowych serwisów dochodziło ostatnimi czasy na Białorusi, w Chinach, czy Korei Północnej gdzie ten dostęp jest nieustannie ograniczony.

Źródło: DGP, Wirtualne Media

REKLAMA