Był reanimowany, ale lekarka nie przyjęła go do szpitala. Chwilę później zmarł. Trwa śledztwo

Karetka pogotowia ratunkowego.
Karetka pogotowia ratunkowego. (Fot. PAP)
REKLAMA

Prokuratura Okręgowa w Białymstoku przejęła śledztwo, w których wyjaśniane są okoliczności śmierci pacjenta nie przyjętego do szpitala w Siemiatyczach (Podlaskie). Mężczyzna zmarł w karetce. Śledczy przygotowują materiały do powołania biegłych.

Prokuratura sprawdza m.in. czy nie doszło do narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo śmierci przez osoby zobowiązane do opieki nad nim. Pierwsze czynności w śledztwie wykonywała Prokuratura Rejonowa w Bielsku Podlaskim, ostatecznie jednak sprawę przejęła do prowadzenia białostocka prokuratura okręgowa.

Jak powiedział jej rzecznik Łukasz Janyst, postępowanie trwa, m.in. przesłuchiwani są świadkowie, w tym lekarze. Zwrócił uwagę, że w tego typu sprawach dotyczących służby zdrowia (przyjęty kierunek śledztwa, to narażenia pacjenta – przez osoby zobowiązane do opieki nad nim – na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieumyślnego spowodowania jego śmierci), konieczne jest korzystanie z pomocy biegłych; na razie formalnie nie zostali jeszcze powołani.

REKLAMA

O sprawie informował na przełomie października i listopada ub. roku lokalny „Kurier Podlaski”. Według tych publikacji, do 61-letniego mężczyzny w stanie zagrożenia życia przyjechało wezwane pogotowie ratunkowe. Był reanimowany i przewieziony do powiatowego szpitala w Siemiatyczach, gdzie lekarka miała jednak odmówić przyjęcia pacjenta. Pod szpitalem mężczyzna znowu wymagał reanimacji; w karetce zmarł.

Śledztwo ma jeszcze jeden wątek – dotyczy on przyczyn targnięcia się przez tę osobę na własne życie; pacjent trafił bowiem do szpitala po próbie samobójczej. W tym wątku śledczy sprawdzają, czy można mówić o przestępstwie namowy lub udzielenia pomocy przy samobójstwie.

Źródło: PAP

REKLAMA