Czego to lewica nie wymyśli. Migranci jadą z Afryki do Europy, bo są… romantykami szukającymi przygód

Imigranci i tureccy kryminaliści u bram Europy. Foto: PAP/EPA
Obrazek ilustracyjny/Imigranci i tureccy kryminaliści u bram Europy. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Okazuje się, że za masową migracją z Afryki do krajów europejskich stoi swoisty romantyzm i „zamiłowanie do przygody”. Tak przynajmniej twierdzi lewicowy demograf francuski.

Zaproszony do programu politycznego na kanale France 5, historyk Hervé le Bras powiedział, że afrykańską emigrację napędza swoisty „rytuał inicjacyjny”.

Jego zdaniem, migrantów, którzy co roku usiłują pokonać Morze Śródziemne, popychają do tego powody znacznie bardziej romantyczne, niż sobie wyobrażano.

REKLAMA

Lewica plecie różne farmazony, ale w tym przypadku przydałby si e nawet jakiś anty-Nobel, a może i nawet zwykły Nobel, biorąc pod uwagę jak zmniejsza się różnica pomiędzy laureatami i anty-laureatami.

Le Bras to dyrektor studiów w Ecole des Hautes Etudes en Sciences Sociales i pracownik naukowy w Krajowym Instytucie Demografii. Hervé Le Bras jest także uważany za specjalistę ds. migracji.

Jest typowym dla lewicy typem badacza, który sam wyznacza pewne zakresy stref dla badań zakazanych i w imię politycznej poprawności się autocenzuruje.

Należy do tych naukowców, którzy z góry odrzucają jakiekolwiek badania uwzględniające statystyki etniczne. Zwłaszcza, że czasami wyniki mogłyby być dla np. zjawiska imigracji negatywne. Dla niego to „obsesja demografii skrajnej prawicy”.

Le Bras za to doskonale uzasadni „naukowo” każdą tezę politycznej lewicy. Jest zresztą związany z fundacją im. Jena Jauresa socjalistów.

To już było, tylko czasy dla „postępu” lepsze

Ten typ „naukowców” istniał już w średniowieczu. Można tu przypomnieć postać dominikanina z Gdańska Jana Falkenberga. Miał na soborze w Konstancji przedstawić racje polskie przeciw Krzyżakom, ale ci zapłacili więcej, więc spłodził dzieło „Tractatus doctoris cuiusdam de Prutenis contra Polonos et paganos de potestate papae et imperatoris respectu infidelium” (Satyra na herezje i inne nikczemności Polaków oraz ich króla Jagiełły).

Twierdził, że Polacy powinni być eksterminowani, pozbawieni suwerenności i sprowadzeni do roli niewolników. W wiekach średnich prawda jednak się liczyła, więc ostatecznie traktat potępiono, zniszczono, a autor musiał salwować się ucieczką.

Współcześnie traktaty tego typu zamawiają politycy, a ich autorzy nie dość, że dostają granty to jeszcze chodzą w aureoli naukowców.

Wracajmy jednak do naszych baranów, a konkretnie do barana Hervé Le Brasa. Zapytany o temat migracji senegalskiej młodzieży do Europy i przeprawy przez Atlantyk w kierunku Wysp Kanaryjskich, uznał za powód ich wyjazdów właśnie chęć przeżycia romantycznej przygody.

Wyjazd 20 000 Senegalczyków z Afryki w 2020 roku uznał za „rytuał przodków” związany z morskimi wyprawami.

Le Bras wydał ostatnio książkę na temat zjawisk migracyjnych w czasach epidemii i stąd wzięło się jego zaproszenie do TV. Okazuje się, że to nie poszukiwanie wyższego poziomu życia przyciąga migrantów do Europy, ale… przygoda.

Hervé Le Bras pochwalił się nawet, że w Rzymie rozmawiał z młodym mężczyzną. Ten „chciał uzyskać status uchodźcy i zostać piłkarzem”. „Dowód” godny naukowca….

Prawicowy publicysta Eric Zemmour nazwał tego badacza „filarem idei dla lewicowych mediów”. Media te jednak takich „autorytetów” potrzebują, a współczesnych Falkenbergów nie ma komu pogonić.

REKLAMA