Kolejka ustawia się po majątek polskich przedsiębiorców. Wykupią ich za bezcen?

Szklarska Poręba oraz stok narciarski w Bytomiu - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Góry i Ludzie/Wikimedia, autor: Adam Dziura
REKLAMA

Wydaje się, że to będzie pierwszym elementem kryzysu pocovidowego – mówi Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej w TOK FM. Po majątek polskich przedsiębiorców już ustawiają się długie kolejki chętnych.

Gospodarka została zamknięta w listopadzie początkowo na dwa tygodnie. Tak się jakoś dziwnie złożyło, że wbrew rządowym zapowiedziom lockdown trwa już ponad sto dni.

Dla wielu przedsiębiorców tak długi przestój będzie oznaczał upadek.

REKLAMA

W związku z tym wielu z nich walczy. Według danych Polskiej Federacji Fitness otworzyła się ponad połowa siłowni i klubów fitness w całej Polsce.

Z kolei według danych Izby Gospodarczej Gastranomii Polskiej otwartych jest już ponad 20 tysięcy lokali gastronomicznych. Do tego dochodzą do nas wieści o kolejnych otwieranych stokach narciarskich czy hotelach.

Otwierają się ci, dla których otwarcie obecnie jest ostatnią deską ratunku. Wielu z nich, jak na przykład „Kotelnica Białczańska” w Białce Tatrzańskiej oceniły, że lepiej nie generować dalszych kosztów, a sezon już i tak jest nie do uratowania.

Szczególnie trudna sytuacja jest w rejonach żyjących z turystyki górskiej. Tam w ciągu sezonu zimowego przedsiębiorcy zarabiają na cały rok, a według danych Tatrzańskiej Izby Gospodarczej w liczącym 28 tysięcy mieszkańców Zakopanem aż 6 tysięcy rodzin żyje z turystyki.

Wielu przedsiębiorców, w akcie desperacji może sprzedawać swoje majątki niemal za „bezcen”. – Bardzo często za 30-40 proc. ich wartości przed okresem pandemicznym – mówi Wagner.

Wydaje się, że to będzie pierwszym elementem kryzysu pocovidowego, i może on mieć większą skalę niż same bankructwa – dodaje. Jak już informowaliśmy w wielu miejscowościach górskich otworzyły się stoki, niektórzy próbują organizować kursy etc., inni działają jak przed lockdownem.

Cenię ich za odwagę. Mówiąc szczerze, przyjechałem, żeby dać im zarobić – mówi jeden z narciarzy przepytywany przez reportera TOK FM. – Trzeba podpisać, że bierze się udział w szkoleniu, i to wszystko.

REKLAMA