Koniec tajemnicy lekarskiej? Służby chcą wglądu do wrażliwych informacji

Funkcjonariusz ABW/fot. ilustracyjne/fot. PAP/Mateusz Marek
Funkcjonariusz ABW/fot. ilustracyjne/fot. PAP/Mateusz Marek
REKLAMA

ABW chce sprawdzać, na co leczyła się osoba mająca dostać certyfikat bezpieczeństwa. Niektórzy lekarze idą na współpracę, inni protestują.

„Rzeczpospolita” opisała zaskakujące zachowanie funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Okazuje się, że ABW chce otrzymać dostęp do dokumentacji medycznej osób, które chcą dostać certyfikat bezpieczeństwa.

W teorii chodzi o to, aby sprawdzić, czy ubiegający się o certyfikat jest np. zdrowy psychicznie. W praktyce oznaczać to może zbieranie na potęgę wrażliwych danych.

REKLAMA

– Lekarze psychiatrzy spotykają się z żądaniem ze strony funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wydania dokumentacji medycznej pacjentów, wobec których toczy się postępowanie sprawdzające o wydanie lub przedłużenie poświadczenia bezpieczeństwa – wskazuje dziennik.

Lekarze do żądań ABW podchodzą różnie. Psychiatra, z którym rozmawiała „Rzeczpospolita” wskazuje, że niektórzy odmawiają i domagają się okazania postanowienia sądu o zwolnienia z tajemnicy lekarskiej.

Ale jest też druga grupa. Niektórzy lekarze dla „dobra służby” przekazują informacje.

O stosowane takich praktyki ABW zapytał poseł Marek Biernacki, były koordynator służb specjalnych. Uważa on, że ABW, żądając dostępu do wiedzy o samym procesie leczenia, wykracza poza prawo.

– Dane lekarskie są święte. Także psychiatra nie powinien nikomu ich przekazywać, nawet służbom. Osoba, która ubiega się o certyfikat bezpieczeństwa, jeśli leczyła się psychiatrycznie, sama powinna to ujawnić. Jeżeli to zatai, i to później wyjdzie, straci rękojmię – mówi poseł Biernacki.

Źródło: Rzeczpospolita

REKLAMA