
„PiwPaw”, warszawski bar i sklep z piwami rzemieślniczymi i regionalnymi w oryginalny sposób radzi sobie z lockdownem. Jego właściciele wymyślili, że zaczął funkcjonować jako muzeum. A teraz pojawił się w nim bardzo ciekawy eksponat o modernistycznym rysie, opis obnaża eksponatu indolencję rządu i bawi do łez.
Lokal stanowiący raj dla miłośników piwa ratuje się przed upadkiem jak może. Kuriozalna polityka polskiego rządu doprowadziła do zatrzymania gastronomii na miesiące.
57 piwnych kranów w „PiwPaw” zakręconych było na wiele tygodni. W końcu, właściciele postawieni pod ścianą postanowili je odkręcić.
Od 1. lutego premier Mateusz Morawiecki i jego ludzie, łaskawie zdecydowali się otworzyć muzea. Cały czas blokują wiele branż, m.in. gastronomię.
Ale skoro tak, to „Piw Paw” stał się muzeum! Teraz poza „podróżą po fascynującym i różnorodnym świecie piwnych stylów z całego świata” można kontemplować sztukę. I to jaką!
W barze pojawiła się niezwykła instalacja o modernistycznej proweniencji. Sam obiekt jak i jego opis bawią do łez.
„Oto Szanowni Państwo, najcenniejszy eksponat naszego Muzeum. Instalacja z kapsli nazywana powszechnie: Mona Lisa z PiwPaw” – czytamy.
„Już w pierwszym spojrzeniu na to wyjątkowe dzieło uwagę przykuwa pusty prostokąt o wymiarach 18×24 kapsle. To zamierzony przez Artystę symbol oznaczający brak, tęsknotę za czymś.. 432 brakujące kapsle są w Jego zamyśle uniwersalnym środkiem wizualizującym np. 70 milionów złotych prz****ych przez Sasina na wybory, które się nie odbyły (162 037 zł na kapsel) lub 100 mln obiecane każdemu przez pracownika Totalizatora (231 481,5 zł na kapsel)” – dowiadujemy się w dalszej części opisu.