Francuska armia krytykowana. Zbombardowali w Mali wieśniaków?

Samolot Mirage
Mirage 2000 Fot. Wikipedia
REKLAMA

W styczniu 2021 r. w nalotach francuskich samolotów zginęło 19 osób, a 8 zostało rannych. Francja twierdzi, że wzięła na cel terrorystów. Miejscowi twierdzą, że zaatakowano niewinnych wieśniaków.

Samoloty Mirage 2000 brały udział w operacji Barkhane. Od 2017 r. jest ona wymierzona w dżihadystów z państw Sahelu. 3 stycznia 2021 r., około godziny 15:00 dwa francuskie Mirage zrzuciły swoje bomby w pobliżu wioski Bounti w środkowym Mali. Celem miała być uzbrojona grupa terrorystyczna.

Według miejscowego śledztwa atak dotknął jednak wyłącznie cywilów. Francuski sztab generalny wyjaśniał, że ​​dron wykrył motocykl z dwoma osobami i że jego pasażerowie dołączyli do grupy około czterdziestu dorosłych mężczyzn.

REKLAMA

„Wszystkie dane wywiadowcze pozwalały na formalną identyfikację tych ludzi jako należących do uzbrojonej grupy terrorystycznej (GAT)” – wyjaśniała armia.

Powietrzny atak pozwolił „zneutralizować” około trzydziestu członków zbrojnych ugrupowań terrorystycznych – zapewnia Ministerstwo Obrony. Wyklucza też możliwość, by armia spowodowała „szkody uboczne”.

Mieszkańcy Bounti i członkowie plemion Fulani twierdzą jednak, że ofiary to uczestnicy wesela, a armia popełniła błąd. Międzynarodowa Federacja Praw Człowieka i Malijskie Stowarzyszenie Praw Człowieka wezwały do ​​przeprowadzenia niezależnego dochodzenia. Postulat wsparła też organizacja Human Rights Watch (HRW).

Własne śledztwo przeprowadziły francuskie media. Korespondent francuskiej TV w Bamako zebrał kilka relacji miejscowych. Wynika z nich, że rzeczywiście w pobliżu wsi odbywał się ślub. Mieszkańcy wioski są jednak od lat terroryzowani przez islamistów i trudno wykluczyć, że wesele nie odbywało się bez ich udziału.

Prawdą jest też, że armia francuska, która straciła pięciu żołnierzy w tym samym regionie, szukała okazji do szybkiej riposty. Jej rzecznik twierdzi, ze w pobliżu nie było cywilnych uroczystości, ale świadek francuskiej TV Abdoulaye twierdzi, że wesele było i zgromadzili się na nim tylko cywile.

Ten członek społeczności Fulani twierdzi, że weselnicy, zgodnie z prawami szariatu, zostali podzieleni na trzy oddalone od siebie grupy. Osobno starszyzna, osobno kobiety i dzieci i osobno mężczyźni. Miało to być zgromadzenie, w którym nikt „nie nosił broni”.

Mężczyzna dodał, że na miejsce ataku przybyła później grupa „dżihadystów, która stwierdziła, że „ofiary były męczennikami”. Świadek Abdoulaye mówi o kilku eksplozjach i ucieczce w busz. Także o tym, że po powrocie zastał „rzeź”. „Straciłem trzech braci i kuzyna” – dodaje i twierdzi, że ofiary były cywilami.

Inny świadek mówi jednak, że ofiary były „sympatykami dżihadystów”. Chociaż i on kwestionuje wersję o tym, że byli to bojownicy. Armia doniesień TV nie chciała komentować. To może być cios w operację Barkhane, która przynosi ofiary, ale nie może uspokoić sytuacji w regionie. W kręgach politycznych mówi się coraz częściej o zmianie profilu operacji i „dogadaniu się” ze stronami sporu.

Źródło: France Info

REKLAMA