
Rząd zajął się nowelizacją ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa. Prawnicy biją na alarm.
Rok temu rząd PiS rozważał wskrzeszenie państwowych sklepów spożywczych. „Warzywniak Plus” promował m.in. wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń.
Teraz okazuje się, że PiS zamierza też wskrzeszenie Telekomunikacji Polskiej. Państwowy operator telekomunikacyjny, jak i cały projekt nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, wzbudza spore obawy prawników.
Państwowy operator ma bowiem korzystać z infrastruktury podmiotów komercyjnych, a na dodatek narzuci im warunki „współpracy”. Oznacza to, że państwowy operator może wprowadzić nierynkowe ceny usług i masowo przejmować klientów prywatnych operatorów.
– Pojawiły się też dodatkowe zapisy, wcześniej niekonsultowane publicznie, które również wzbudzają zastrzeżenia. Dotyczy to m.in. nowo dodanych zmian w ustawie Prawo telekomunikacyjne. Przewidują one bardzo szybką ścieżkę powołania operatora hurtowego, który w drodze administracyjnej, poza przetargiem, mógłby dostać częstotliwości do dalszej odsprzedaży. Nowy, zapewne państwowy operator może otrzymać właściwie dowolne częstotliwości. Taki podmiot ma być wyznaczany przez premiera. To otwarcie drogi do całkowitego przemodelowania rynku – wskazuje dr Michał Kuliński, adwokat z Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Battara Bartoszek Kuliński BBK.
„Telekomunikacja Polska 2.0” będzie spółką Skarbu Państwa. Na razie, oficjalnie, mowa jest o dostarczaniu usług jedynie instytucjom państwowym, ale sektor prywatny w to nie wierzy.
Tym bardziej, że prywatni operatorzy będą MUSIELI zawrzeć z nim umowy.
– Jeśli operatorzy nie zawrą z tym podmiotem umowy w ciągu 30 dni, to warunki dostępu do ich infrastruktury ustali rząd. Te warunki mogą nie być rynkowe, operatorzy mogą również nie mieć technicznych możliwości podłączenia tego podmiotu, a wówczas UKE (Urząd Komunikacji Elektronicznej – red.) może wymuszać rozbudowę. Jak zwykle kluczowe znaczenie ma to, jak dane przepisy będą stosowane w praktyce, ale ewidentnie otwiera to furtkę do wywierania przez władzę dużego wpływu na rynek telekomunikacyjny. Trudno to pogodzić z wymogami Europejskiego kodeksu łączności elektronicznej, który powinien być wdrożony w Polsce – zauważa dr Kuliński.
Dość powiedzieć, że państwowy operator pozwoliłby na łatwe filtrowanie zawartości polskiego Internetu. Wyłączanie dostępu do Facebooka, Twittera, Google, czy komunikatorów stałoby się banalnie proste.
Chińczycy na celowniku
Z drugiej strony nowelizacja ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa pozwoliłaby na wykluczenie firm z przetargów na budowy sieci telekomunikacyjnych (w tym 5G). Portal Newseria wskazuje, że wejście w życie nowej ustawy o cyberbezpieczeństwie może kosztować całą polską gospodarkę w ciągu 5 lat nawet… 40 mld zł.
Tak wynika z raportu „Prawne i ekonomiczne skutki ograniczenia konkurencji wśród dostawców sprzętu sieciowego 5G w Polsce”. Raport przygotowała firma Audytel i kancelaria Dentons.
Wykluczenie np. chińskich firm sprawi, że konkurencja nie będzie musiała ostro walczyć cenowo. Według analityków ceny sprzętu innych dostawców, zwłaszcza zaawansowanych technologii do budowy sieci 5G, wzrosnąć mogą nawet o 23 proc.
Sama branża telekomunikacyjna może stracić w tym czasie 14,9 mld złotych – co zapewne odbije się na rachunkach dla klientów indywidualnych.
Sam koszt wymiany urządzeń sieciowych przekroczyłby 6,8 mld złotych (w pespektywie 10 lat). Natomiast opóźnienia w wymianie infrastruktury sieciowej na nową generację wyniosłyby od 14 miesięcy do nawet 3 lat.
Z kolei według grudniowego raportu Oxford Economics samo Huawei w 2019 roku wygenerowało 750 mln złotych wpływów do budżetu. Chiński gigant zatrudnia w Polsce niemal 10 tys. pracowników, a jej bezpośredni wkład do polskiego PKB wyniósł ponad 407 mln złotych.
Źródło: Newseria