
Francuskie media piszą o porażce Instytutu Pasteura, swojej emblematycznej placówki naukowej w wyścigu szczepionkowym. Tygodnik „Valuers Acruelles” cytuje nawet opinię Marcela Kuntza, dyrektora ds. badań w CNRS, specjalizującego się w biotechnologiach, który mówi, że może to być sygnał „spirali upadku, w którą wkroczył nasz kraj”.
Porzucenie projektu szczepionki przeciwko Covid-19 przez Instytut Pasteura wywołało szereg komentarzy. Szuka się przyczyn „przegranej”. Tradycyjnie mówi się o niedofinansowaniu nauki i badań z budżetu państwa.
Bardziej jednak chyba zawiniła biurokracja i francuski etatyzm. Media piszą o „trudnościach nawiązywania współpracy naukowców akademickich, przemysłowców i inwestorów” i właśnie biurokracji. O upadku i degradacji mówił też znany polityk centrowy Francois Bayrou.
Opóźnienie stworzenia szczepionki, która miała produkować firma Sanofi, uraziłą niemal francuską dumę. Początkowo tłumaczono nawet sprzeciw Paryża w UE wobec powiększania puli zakupów u Pfizera, chęcią czekania na szczepionkę francuską. Ostatecznie wywieszono białe flagi, a Francja chce swoje moce produkcyjne oddać zagranicznym laboratoriom, które już produkt mają.
Instytut Pasteura dzielnie pracował nad badaniami epidemii, ale perspektywy opracowania własnej szczepionki na Covid 19 rysowały się na koniec roku 2021. Zarzucony projekt szczepionki był oparty na „klasycznej” metodzie i inaktywowanym wirusie odry.
Opcja wybrana przez Instytut Pasteura okazała się nie najlepsza. Francuskie laboratorium trochę tłumaczy to, że tworzenie szczepionki było ruletką. Francuzi tym razem przegrali, ale jak to zwykle w systemach etatystycznych bywa, nie bez tego, że takie systemy reagują na doraźne sytuacje dość wolno i są mało elastyczne, a w dodatku zawsze zbiurokratyzowane.