
Restauratorzy są przerażeni skalą zniszczeń dokonanych przez lockdown rządu PiS. Okazuje się, że Polaków ratują samorządowcy, którzy zapewnili im większą pomoc od rządu.
Każdy dzień lockdownu to dla restauratorów gigantyczne straty. Wie o tym doskonale np. Aleksandra Zych, właścicielka pubu na ulicy Mariackiej w Katowicach, popularnym rozrywkowym deptaku.
W rozmowie z „Faktem” pani Aleksandra przyznała, że od 4 miesięcy nie ma dochodów. Na minusie ma już 250 tys. złotych.
Okazuje się jednak, że tam gdzie PiS zostawił polskich przedsiębiorców na pastwę losu, wchodzą samorządy. To właśnie one pomagają Polakom, na których wyrok wydała żoliborska władza.
– Każda pomoc jest dobra, samorządy bardziej troszczą się o nas niż rząd – przyznaje pani Aleksandra.
Miasto zwolniło ją m.in. z uiszczania koncesji na alkohol. Na pomoc z rządu się nie załapała, bo zdaniem urzędników miała nieodpowiedni wpis w regonie.
– Muszę za to płacić na bieżąco skarbówkę, ZUS, i utrzymać załogę. Jedynie co mogą zrobić, to iść pod Sejm i podpalić się – mówi załamana restauratorka.
Katowice nie są jednak wyjątkiem. Również Sosnowiec, Tychy, Mysłowice, czy Bytom całkowicie lub częściowo zwolniły właścicieli pubów i restauracji z opłat koncesyjnych za alkohol.
Kwoty rocznych opłat za koncesje, w zależności od obrotów, mogą wynosić od 3, 10, a nawet 25 tys. złotych. Jednak radni miejscy w Katowicach podczas sesji jednym głosem zwolnili restauratorów na cały rok z opłaty.
Z kolei w Bytomiu miasto na razie zwolniło restauratorów z pierwszej raty. Opłaty, które zgodnie z przepisami właściciele lokali musieli wnieść do końca stycznia, zostaną im zwrócone.
W zależności od sytuacji epidemiologicznej ulgi będą obowiązywać na kolejne kwartały.
W Tychach przedsiębiorcy zwolnieni są na cztery miesiące. Natomiast w Sosnowcu i Mysłowicach na cały rok.
Źródło: Fakt