Francja ma problem z… Napoleonem. Zbliża się rocznica 200-lecia śmierci cesarza

Kościół Inwalidów Paryż
Miejsce spoczynku Napoleona Fot. Wikipedia
REKLAMA

Napoleon Bonaparte zmarł 5 maja 1821 w Longwood na Wyspie Św. Heleny. Za kilka miesięcy minie od tego wydarzenia 200 lat. Francja przygotowuje się do obchodów rocznicy, ale przy okazji wznowiono dyskusje na temat jego historycznej oceny. Atakuje go nie tylko lewica.

Po Napoleonie pozostało we Francji wiele pamiątek. W Paryżu m.in. jego monumentalny grobowiec, dwa łuki triumfalne, kolumna Vendôme, czy nawet bazylika Madeleine zbudowana na chwałę Wielkiej Armii. Po Napoleonie został budynek giełdy, dziedziniec Luwru, liczne fontanny, mosty, cmentarz Pére-Lachaise, czy Palais d’Orsay.

W dużej mierze obecny kształt Paryża to dzieło Napoleona. Założył też miasto La Roche-sur-Yon, przekształcił Place Bellecour w Lyonie, zbudował we Francji liczne kanały, a swoje piętno odcisnął nawet na architekturze Mediolanu (Plac Pokoju). Próżno by jednak szukać w stolicy Francji ulicy Bonapartego. Ocena działalności Cesarza zawsze Francuzów dzieliła. Lewica miała mu za złe sprzeniewierzenie się rewolucji, prawica skłaniała się ku legitymizmowi i prawowitym dynastiom królewskim.

REKLAMA

Teraz pośrednio dyskusje powróciły przy okazji planowanych na 5 maja 2021 uroczystości upamiętniających 200-lecie śmierci cesarza. Kłócą się historycy, kłócą i politycy…

Opinie polityków

Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego, polityk centroprawicy Jean-Louis Debré nie ma wątpliwości, co do geniuszu Napoleona, ale stwierdza, że ​​„jego marzenia o wielkości doprowadziły do ​​wielu nieszczęść”.

Na lewicy jest bardziej jednoznacznie. W czasach mody na ruch Black Lives Matter prezes Stowarzyszeń Czarnych we Francji (Cran) Louis-Georges Tin potępia Napoleona za przywrócenie niewolnictwa i mówi o „zbrodni”: „jego upamiętnienie jest usprawiedliwieniem zbrodni”.

Feministka i politolog Françoise Vergès potępia Napoleona jako „rasistę, seksistę, despotę i kolonializatora”. Z kolei deputowany z Martyniki mówi, że nie chce celebrować rocznicy człowieka, który zarządził „okrutne wyprawy na Gwadelupę i Santo Domingo”, co było „zamachem na naszą godność”.

W imieniu lewicowej „Zbuntowanej Francji”, Napoleona nie chce upamiętniać też deputowany Alexis Corbière – „Republika nie musi świętować swojego grabarza”.

Podważa się też sens wystawy poświęconej Napoleonowi, która ma zostać otwarta 14 kwietnia w Grande Halle de La Villette. Personel centrum miał grozić wycofanie się z udostępnienia sali. Socjalistyczny polityk Jean-Marc Ayrault, prezes Fundacji Pamięci Niewolnictwa, mówi, że nie można ignorować „mrocznej części” historii cesarza. Organizatorzy wystawy obawiają się nawet „sparaliżowania ceremonii”. Nie wiadomo, czy o rocznicy będzie pamiętała mer Paryża Anne Hidalgo?

Z pewnością będzie skromniej, niż podczas 200-lecia rewolucji w 1989 roku. Wtedy miasto fundowało setki imprez i wielki koncert Jean-Miechela Jarre’a na La Defense. Jednak Fundacja Napoleona i Muzeum Armii zebrały na upamiętnienie rocznicy ponad 800 tys. euro darowizn. Zapowiadane są wystawy, koncerty i konferencje.

Problem będzie miał 5 maja Emmanuel Macron. Rok przed wyborami stanie w rozkroku pomiędzy, mimo wszystko wielką przeszłością i chwałą Francji, a ahistorycznymi ocenami lewicy. ta jak zwykle przykłada współczesne kalki do wydarzeń sprzed ponad dwóch wieków.

Źródło: VA/ Le Parisien

REKLAMA