Jesteśmy kolonią. Departament USA ponownie poucza „nasz” rząd. „Zarzuty wobec Lempart i podatek mediowy budzą nasze obawy”

Granice Polski, Uncle Sam Źródło: Wikipedia, collage
Granice Polski, Uncle Sam Źródło: Wikipedia, collage
REKLAMA

Departament USA znów wtrąca się w polskie sprawy. Przeszkadza im m.in. aresztowanie radykalnie lewicowej Marty L.

Amerykanie najwidoczniej uważają, że mogą dyktować Polakom, kogo wolno nam aresztować, a kogo nie. Działaczy lewicowych, nawet jeśli to bandyci, najwyraźniej nam nie wolno.

Po aresztowaniu Marty L. „za wielką wodą” zawrzało.

REKLAMA

– Jeśli chodzi o te zarzuty, jesteśmy ich świadomi, jeśli chodzi o zarzuty wobec Marty Lempart. Obserwujemy sytuację bardzo ważnie. Wspieranie i obrona wolności słowa, prawa do pokojowych demonstracji, niezależności sądownictwa są kluczowe dla każdej demokracji. […] Dzisiejsze zarzuty [wobec Marty Lempart] uważam za nieodłączną część zwężającego się pola dla społeczeństwa obywatelskiego w Polsce – stwierdził na konferencji prasowej rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price.

Czy nasz rząd się ukorzy i posłusznie uwolni lewicową podżegaczkę? To byłby już szczyt wszystkiego.

Nowa administracja i tak już upokarza prezydenta Dudę, który wciąż nie odebrał telefonu od Joego Bidena, choć od wyborów minęło 100 dni.

Amerykanom nie podoba się także podatek od mediów. Słusznie im się nie podoba – ich obawy podzielają również wolnościowcy z Polski. Tylko co z tego? To jeszcze nie oznacza, że mogą nas pouczać!

– Mamy więc szczere obawy, włącznie z podatkiem mediowym, który został ujawniony niedawno. W kontekście bardzo różnych sankcji wobec mediów zobowiązujemy się do wspierania różnorodności mediów i opinii, które są kluczowe dla żywej demokracji – mówił dalej Price.

Cała wypowiedź rzecznika amerykańskiego Departamentu:

REKLAMA