Ludzie będą „umierać w męczarniach”. Niemiecki rząd „wynajął” naukowców, by straszyli pandemią

Minister spraw wewnętrznych Seehofer. Jego resort wynajał naukowców do napisania raportu o pandemii, by wystraszyć obywateli i uzasadnić przedłużenie lockdownu. Zdjęcie: EPA/HAYOUNG JEON Dostawca: PAP/EPA.
Minister spraw wewnętrznych Seehofer. Jego resort wynajał naukowców do napisania raportu o pandemii, by wystraszyć obywateli i uzasadnić przedłużenie lockdownu. Zdjęcie: EPA/HAYOUNG JEON Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Dziennik „Welt am Sonntag” informuje o tajnej korespondencji rządu Niemiec z badaczami z Instytutu Roberta Kocha, który raportuje o stanie pandemii koronawirusa. Niemieckie władze wpływały na naukowców, by ci alarmującymi raportami pomogli uzasadnić przedłużenie lockdownu.

Według gazety, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wręcz „wynajęło” naukowców do stworzenia alarmistycznego raportu, który pomoże uzasadnić przedłużenie lockdownu po Wielkanocy 2020. Z korespondencji pomiędzy ministerstwem, a Instytutem Roberta Kocha wynika, że resort chciał, aby naukowcy wręcz wystraszyli obywateli.

„W ludzkich umysłach należy tworzyć takie obrazy: «Wielu ciężko chorych ludzi trafia do szpitala, bo zarazili się od swoich krewnych, ale są oni odsyłani i umierają w straszliwych męczarniach w domu, z trudem łapiąc oddech»” – pisze „Welt am Sonntag”.

REKLAMA

Z ponad 200 stron wiadomości, wynika, że badacze pracowali na polityczne zlecenie. Ich zadaniem było wesprzeć rząd utrzymaniu zamknięcia kraju. Do „maksymalnej współpracy” wezwał ich sekretarz stanu Markus Kerber, który działał na polecenie ministra spraw wewnętrznych Horsta Seehofera.

Raport przygotowany przez „niezależnych ekspertów” miał umożliwić wywołanie „efektu szoku” w społeczeństwie i pomóc rządowi na utrzymanie bez przeszkód „środków o charakterze prewencyjnym i represyjnym”, a także w „zachowaniu bezpieczeństwa wewnętrznego i porządku publicznego w Niemczech”.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (BMI) udzielało naukowcom „telefonicznych instrukcji” odnośnie konstrukcji raportu. Po kilku dniach naukowcy przedstawili MSW „budzący grozę” referat, który później służył w uzasadnianiu dalszego zamknięcia kraju. 23 marca Keber napisał do ekspertów: „Nasz referat został bardzo dobrze przyjęty i dzięki swojej wysokiej jakości trafi teraz do gabinetu kryzysowego w rządzie”.

Polityk poprosili badaczy o zachowanie omawianych zagadnień w tajemnicy. Przekazał, że ustalenia „poza instytucjami operacyjnego zespołu kryzysowego” powinny pozostać poufne.

Cała sprawa wywoła wielki skandal i oburzenie opozycji. Zażądała ona posiedzenia komisji spraw wewnętrznych Bundestagu, by ta wyjaśniła działania resortu. Konstantin Kuhle z FPD żąda ujawnienia całej korespondencji.

– Uważam podejście Ministerstwa Spraw Wewnętrznych za samobójcze – mówi w rozmowie z „Die Welt” Dietmar Bartsh z partii „Die Linke”. – Nauka ma doradzać polityce oraz udzielać wskazówek i niezależnych porad. Kiedy nauka rezygnuje z niezależności, cierpi na tym wiarygodność. A przecież zaufanie i wiarygodność mają kluczowe znaczenie w kryzysie, aby wzmacniać powszechną akceptację dla przedsięwziętych działań – dodał.

– Każdy, kto chce wzbudzić strach w społeczeństwie, aby móc lepiej egzekwować środki polityczne, zagrażana naszemu porządkowi demokratycznemu. To już oczywiście nie jest kwestia wyjaśniania decyzji politycznych dojrzałym obywatelom w sposób oparty na faktach i badaniach, ale raczej podejmowanie tych decyzji w sposób represyjny – powiedział Wolfgang Kubicki, wiceprzewodniczący FPD.

 

REKLAMA