Już w marcu usługa Innogy Go przestanie być dostępna w Polsce. Oficjalnie z powodu Covid-19, nieoficjalnie także z powodu kosztów prowadzenia tej działalności w naszym kraju.
„Daliśmy z siebie wszystko, ale okazało się, że… to za mało. COVID-19 istotnie dotknął rozwijający się dopiero rynek car sharingu i niestety nie oszczędził i nas, tak jak i wielu innych marek na świecie. Po wielu długich dyskusjach zdecydowaliśmy się zakończyć usługę innogy go!” – czytamy w oficjalnym komunikacie.
Covid-19 na pewno miał wpływ na tę decyzję, ale nie jest ponoć jedynym powodem. Grzegorz Karczmarz z „Autobloga” napisał na portalu „Spider’s Web”, że straty Innogy Go wynosiły nawet 0,5 mln złotych miesięcznie.
Wpływ na to miał koszt ładowania pojazdów (samochody dostępne w usłudze to elektryczne BMW) i dostarczania ich do stref o większym zapotrzebowaniu. Duże koszty generowali także użytkownicy – było ich niewielu, a ci, którzy już wypożyczali elektryczne beemki, mieli tendencje do niszczenia ich i uczestniczenia w kolizjach.
Niektórzy młodsi użytkownicy celowo uszkadzali samochody, np. hakując system auta.
Wielu było też takich, co nieswoim samochodem chcieli sobie poszaleć. Bo małe BMW i3 kusi ciekawym designem i całkiem niezłym przyspieszeniem.
To wszystko, wraz z pandemią, złożyło się na wycofanie z Polski popularnej za granicą usługi. Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji przejechać się samochodem wypożyczanym na minuty, to ma czas do marca.
Źródło: spidersweb.pl