Poznańskie ZOO chce spalić kość słoniową dla zabawy w polit-poprawność

Słonie z Poznania Fot. FB ZOO
REKLAMA

Kość słoniowa ma konkretną wartość. Tymczasem ciosy Lindy, 35-letniej słonicy padłej na początku miesiąca w poznańskim zoo, najprawdopodobniej zostaną spalone. Odbędzie się to podczas specjalnie przygotowanego „wydarzenia”. Gest ma przypominać o „losie zwierząt zabijanych dla ich kłów i rogów”. A co z CO2 w atmosferze?

Poza tym, co z gospodarnością? ZOO w Poznaniu chyba dostaje za dużo dotacji, że stać je na podobne „zabawy”.

Po słynnej „penisowej” ścieżce edukacyjnej ZOO w mieście Łodzi to kolejny skandal.

REKLAMA

Ważąca 3,5 tony słonica padła na początku lutego z nieznanych powodów. Wciąż trwają badania próbek organów i tkanek pobranych w trakcie sekcji zwłok. Linda urodziła się w Zimbabwe, a do Poznania trafiła z Holandii.

Rzeczniczka poznańskiego ogrodu zoologicznego Małgorzata Chodyła poinformowała, że ciosy zwierzęcia zabezpieczono i najprawdopodobniej zostaną spalone. Nie będzie to pierwsze tego typu przedsięwzięcie w historii zoo w Poznaniu.

„Wcześniej paliliśmy fragmenty ciosów usuwanych w kolejnych operacjach słonia Ninio oraz róg nosorożca Kiwu, który padł u nas w 2018 roku. Ciosy Lindy też więc zostaną pewnie spalone. Myślimy o zorganizowaniu tego wydarzenia wiosną – by mogło w nim uczestniczyć więcej osób” – powiedziała.

ZOO opanowali hinduiści czy postępowcy?

Paleniu cennego materiału towarzyszy zresztą ideologia. W poprzednich przypadkach spaleniu ciosów i rogu towarzyszył specjalny program wydarzeń poświęconych ochronie dzikich zwierząt. Była to forma protestu przeciwko kłusownictwu i przemytowi kości słoniowej czy rogów.

„Paląc ciosy chcemy przypominać i uświadamiać, że to z ich powodu żyjące na wolności słonie giną w zastraszającym tempie. Jeśli to tempo się utrzyma, za 25-30 lat w Afryce nie będzie żadnych wolnych słoni. Przy poprzedniej okazji jeden z poznańskich radnych lamentował, że palenie ciosów to niegospodarność. Gdyby ktoś uważał, że powinniśmy je sprzedać – przypominamy, że jest to przestępstwo” – dodawała rzeczniczka zoo.

Rzecznik zauważyła, „nikt nie wpada na pomysł, żeby sprzedawać przejęte przez policję narkotyki – niezależnie od ich wartości”. Jakiegokolwiek związku logicznego cenionej świecie kości słoniowej czy rogu nosorożca z środkami odurzającymi trudno się doszukać.

Palenie jest niegospodarnością, a wygłupy kierownictwa placówki są oburzające. Czy jakikolwiek kłusownik na wieść o poczynaniach dyrekcji zaprzestanie swojego procederu? Mało tego, być może pozyskane legalnie kły, które trafiłyby do np. azjatyckich odbiorców, uratowałyby raczej życie jakiegoś słonia na wolności.

Wypreparowana czaszka Lindy trafi do tworzonego muzeum historii poznańskiego zoo. Rzeczniczka wyjaśniła, że czaszka zostanie zapewne uzupełniona kopiami ciosów wykonanymi… na drukarce 3D. Czyli dodatkowy wydatek, tak jakby na wystawę nie mogły trafić prawdziwe kły?

Ogrody zoologiczne powoli stają się rozsadnikami „postępu”. Zresztą jakie władze miasta, takie i jego „zoologi”…

Źródło: PAP

REKLAMA