
Polscy przedsiębiorcy walczą o życie i otwierają swoje lokale. Funkcjonariusze policji zachowują się wobec nich coraz bardziej agresywnie.
W sobotę spore poruszenie wywołał film, na którym widać jak policjant szarpie i siłą wyrzuca z otwartej restauracji pracownika (testera smaku) jednej z restauracji w Legionowie. Teraz okazuje się, że brutalne interwencje policji stają się normą.
Legionowski restaurator zawiadomi prokuraturę i wytoczy proces cywilny policjantom, chce odszkodowania
Działa na zasadzie zawierania umów z testerami jedzenia
Wczoraj Sanepid nakazał natychmiastowe zamknięcie sali konsumpcyjnej, do akcji wkroczyła policja@RadioZET_NEWS pic.twitter.com/ar1uCiEiWq
— Maciej Sztykiel (@emeszz) February 13, 2021
Jak informuje Polsat News w Krakowie doszło do podobnego zdarzenia. Do jednej z restauracji mieli wejść policjanci i m.in. popchnęli kelnerkę.
Policjanci wylegitymowali 30 osób, w tym gości oraz pracowników lokalu. Zabezpieczone została kasa fiskalna oraz umowy zawierane z testerami.
Pracownicy będą musieli złożyć wyjaśnienia.
– Właścicielka restauracji z Krakowa zdecydowała się na otwarcie lokalu, by uchronić swój biznes od bankructwa. Jej lokal działa od 13 stycznia. Jak twierdzi, nie przyjmuje gości, a zatrudnia krytyków kulinarnych lub prowadzi rekrutację testerów jedzenia – relacjonuje reporterka Polsat News Teresa Gut.
Od czasu otwarcia lokal kilkukrotnie był kontrolowany przez pracowników sanepidu. Jednak ci nie wykryli żadnych nieprawidłowości i nie nałożyli kar.
Natomiast ostatnia kontrola okazała się wyjątkowo nerwowa i agresywna.
– Policjanci wymyślali dziwne rzeczy. Początkowo twierdzili, że przyszli zamówić jedzenie na wynos. Następnie nie potrafili podać podstawy prawnej interwencji, mówili o rozporządzeniu. W końcu, pod naciskami, wyszli – tłumaczy właścicielka restauracji.
Po godzinie w lokalu pojawił się kolejni policjanci. – Jeden z nich był bojowo nastawiony. Funkcjonariusze weszli siłowo do środka. Policjant powiedział, że widzi, jak na górze popełniane jest przestępstwo. Pchnął jedną z kelnerek, która ma 150 cm wzrostu. Mamy to nagrane na filmie – powiedziała właścicielka restauracji.
Rzecznik małopolskiej policji tłumacząc się z zajścia twierdził, że policjanci mieli podejrzenie, że na terenie lokalu dochodzi do przestępstwa z art. 165 kodeksu karnego. Przepis mówi o sprowadzeniu zagrożenia dla życia lub zdrowia obywateli – w tym wypadku zagrożenie epidemiczne.
Właścicielka wskazała, że policjanci działali bezprawnie i zapowiada złożenie wniosku do prokuratury. Rozważa też skierowanie pozwów do sądu przeciwko konkretnym funkcjonariuszom, którzy prowadzili interwencję.
Źródło: Polsat News