Chaos na granicach. Niemcy mogą rozerwać łańcuchy dostaw w całej Europie. Unia jak zwykle bezradna

Korek przed granicą Niemiec i Czech spowodowany zamknięciem grani przez władze Bawarii. Zdjęcie: EPA/MARTIN DIVISEK Dostawca: PAP/EPA.
Korek przed granicą Niemiec i Czech spowodowany zamknięciem grani przez władze Bawarii. Zdjęcie: EPA/MARTIN DIVISEK Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Według Federacji Przemysłu Niemieckiego (BDI) zamknięcie granic z Czechami i Tyrolem może mieć poważne konsekwencje. „Istnieje duże ryzyko, że łańcuchy dostaw załamią się w całej Europie w ciągu najbliższych kilku dni” – powiedział dyrektor BDI Joachim Lang. Problemy są także na granicy Austrii i Włoch.

Rząd federalny samodzielnie zdecydował o zaostrzeniu od weekendu kontroli na granicach z Czechami i Tyrolem, aby chronić Niemcy przed wariantami koronawirusa. Setki ciężarówek utknęło w korkach.

Zamknięte granice i ograniczenia w podróżowaniu osłabiły również międzynarodowy ruch towarowy i poważnie zaszkodziły niemieckiemu przemysłowi.

REKLAMA

Już spowodowały „chaotyczne warunki, które prowadzą do dużej niepewności w firmach co do sytuacji podażowej i dostępności pracowników” – twierdzi dyrektor zarządzający BDI Joachim Lang portalowi grupy medialnej „Funke”. Wezwał rząd federalny do przestrzegania przepisów dotyczących „zielonych pasów” zalecanych przez UE w celu utrzymania swobodnego przepływu towarów.

Przejścia graniczne powinny pozostać otwarte dla wszystkich pojazdów towarowych – stwierdził.

Nasza branża jest wściekła – mówi portalowi tygodnika „Spiegel” Frank Huster, dyrektor generalny Federalnego Stowarzyszenia Spedycji i Logistyki (DSLV). Jak twierdzi, „polityka musi reagować na mutacje, ale te środki są przesadne. Nasi kierowcy prawie nie mają kontaktu z osobami z zewnątrz podczas swoich tras”.

Poza tym o zaostrzeniu kontroli granicznej zdecydowano „w pośpiechu”, mówi Frank Huster. – Nasze firmy z trudem mogły się do tego przygotować.

„Z wypowiedzi zaangażowanych funkcjonariuszy policji wynika, że brakuje personelu i sprzętu” na kontrolowanych przejściach granicznych” – informuje „Spiegel”.

Największe niemieckie przedsiębiorstwa przemysłu motoryzacyjnego, takie jak Bosch, Continental, ZF, Mahle, Schaeffler, Benteler i Hella są szczególnie dotknięte nowymi restrykcjami – pisze dziennik „Handelsblatt”. Razem mają one prawie 70 lokalizacji w Republice Czeskiej i na Słowacji, które zostały dotknięte nowym zakazem wjazdu.

Do tej pory Europa Środkowo-Wschodnia była postrzegana jako tzw. lokalizacja „najlepszych kosztów” dla przemysłu motoryzacyjnego, co nadawało produkcji w Polsce, Czechach, Słowacji, Bułgarii czy Rumunii duże znaczenie ekonomiczne. Części samochodowe są tam produkowane po znacznie niższych kosztach. Zaostrzone kontrole graniczne przekształcają obecnie tę przewagę lokalizacyjną w wadę.

Już teraz dostawca Continental, który ma 14 zakładów w Czechach i Słowacji, informuje o „opóźnieniach w dostawach”. Firma spodziewa się, że „ta napięta sytuacja będzie trwała do czasu, aż na granicach pojawi się wystarczająca ilość testów”, powiedział rzecznik. To samo może dotyczyć firmy ZF z jej 19 zakładami w Europie Wschodniej.

Ale problem się rozszerza. O skali utrudnień może świadczyć fakt, że nawet na włosko-austriackiej przełęczy Brenner prawie nie ma ruchu na północ. Powodem tego jest decyzja rządu Tyrolu.

Nie dopuścimy do tego, aby Tyrol stał się parkingiem Europy – oświadczył gubernator Guenther Platter. Z tego powodu w porozumieniu z Wiedniem wydano zarządzenie, które „umożliwia nam przeprowadzenie kontroli już na przełęczy Brenner”.

Platter chce tam z wyprzedzeniem kontrolować i zmniejszać ruch ciężarówek z Włoch, aby zapobiec korkom i załamaniu ruchu w dolinie rzeki Inn.

Konsekwencje wykraczają daleko poza zamknięcie niemieckich granic z Czechami i Tyrolem. W rezultacie ciężarówki jadące z Włoch w kierunku północnym są obecnie przekierowywane przez przejście graniczne w Tarvisio, skąd wjeżdżają do Niemiec przez austriacką prowincję Salzburg, co oznacza kilkusetkilometrowy objazd.

Wszystkiemu temu bezradnie przygląda się Unia, której zadaniem jest koordynowanie działań w całej Europie. gdy rok temu poszczególne państwa w chaosie i na chybcika zamykały granice Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej słała rozpaczliwe apele o koordynacje działań.

Przez rok nie przygotowano żadnych procedur, więc do chaosu doszło w grudniu, gdy Francja zamknęła granice z Wielką Brytanią. Teraz sytuacja powtarza się po raz kolejny.

REKLAMA