Dopiero po oblężeniu uniwersytetu w Hiszpanii, policji udało się aresztować rapera-komunistę

Policja interweniuje na uniwersytecie w Lleidzie Fot. screen
REKLAMA

Pablo Rivadulla Duró to raper znany pod nazwiskiem Pablo Hasél. Ma całkiem pokaźną kartotekę. Po raz pierwszy zatrzymano go w 2011 roku i skazano w 2014 r. na dwa lata więzienia za wychwalanie lewackiego terroryzmu. W czerwcu 2020 r. został skazany na 6 miesięcy więzienia za atak i pobicie działaczy „skrajnej prawicy” (członków stowarzyszenia kulturalnego miasta Lleida).

Sądu uznał go też winnym zbrodni gloryfikowania terroryzmu i znieważania Korony oraz jej instytucji (chodziło o wyzywanie policji).

W kwietnia 2019 r. został zatrzymany, gdy uczestniczył w wydarzeniu mającym na celu uwolnienie terrorysty z GRAPO.

REKLAMA

Wyroków nazbierało się sporo i 28 stycznia 2021 r. wymiar sprawiedliwości dał Hasélowi 10 dni na dobrowolne zjawienie się w zakładzie karnym. Miał odsiedzieć i tak tylko 9 miesięcy.

Raper odmówił i schronił się na uczelni. Ostatecznie 16 lutego 2021 r. został zatrzymany na Uniwersytecie w Lleidzie, ale dopiero po interwencji specjalnej jednostki policji. Hasel z grupą zwolenników zabarykadował się bowiem w rektoracie.

Jest „antysystemowym” komunistą. Jego wzorce to Włodzimierz Majakowski, Ernesto Che Guevara, a nawet Józef Stalin. W piosenkach broni i wychwala takie organizacje jak Frakcja Czerwonej Armii, czy Antyfaszytowski Opór.

Zatrzymywanie rapera trwało kilka godzin. Było oblężenie, a później policyjny szturm. „Weszliśmy na uniwersytet i rozpoczęliśmy operację mającą na celu wyegzekwowanie decyzji sądu” – mówił rzecznik katalońskiej policji regionalnej.

Rzecznik policji dodał, że na miejscu musieli sforsować „kilka barykad”, ale obyło się bez większych incydentów.

Sytuacja w Hiszpanii wygląda jednak niemal „rewolucyjnie”. W ostatnich tygodniach w Madrycie i Barcelonie miało miejsce kilka ostrych demonstracji poparcia dla rapera.

Ponad 200 „osobistości” ze świata kultury, w tym reżyser Pedro Almodóvar i aktor Javier Bardem, podpisało list z poparciem dla anarchisty.

Lewicowy rząd też ma pewien kłopot z radykałem. Władza wykonawcza obiecała właśnie depenalizację łamania prawa „słowem”, jeśli ma to miejsce w „kontekście wydarzeń artystycznych, kulturalnych lub intelektualnych”.

Lewacy zostaną zapewne szybko raperami…

Źródło: Le Parisien

REKLAMA