
Prawo i Sprawiedliwość wykorzysta konflikt w Porozumieniu do umocnienia swojej pozycji. Z jednej strony PiS ma uznawać Jarosława Gowina jako lidera partii koalicyjnej, a z drugiej zupełnie nie zważa na to, że wycofał on rekomendacje dla „buntowników”, którzy zasiadają w rządzie.
– Poinformowaliśmy już naszych koalicjantów oficjalnie o wycofaniu naszych rekomendacji – przekazał w środę wicerzecznik Porozumienia Jan Strzeżek na antenie Poranka Rozgłośni Katolickich „Siódma Dziewiąta”.
Chodzi p ministra-członka RM Michała Cieślaka, wiceministra aktywów państwowych Zbigniewa Gryglasa i wiceministra funduszy i polityki regionalnej Jacka Żalka. Politycy ci, choć wywodzą się z Porozumienia, nie uznają Jarosława Gowina za prezesa tej partii.
– Zakładamy nawet renegocjację umowy koalicyjnej, skoro ze względu na bunt możemy stracić kilku posłów. Zresztą, w PiS już przebierają nóżkami, żeby wskoczyć na miejsce koalicjantów z Porozumienia – przyznawali nieoficjalnie w rozmowie z Interią politycy skupieni przy Jarosławie Gowinie.
Ponoć ws. nieporozumień w Porozumieniu głos zabrał sam prezes Jarosław Kaczyński. Ma on być przeciwny wyrzucaniu z rządu ludzi, którzy stracili rekomendacje od Jarosława Gowina.
– Wiceministrowie z Porozumienia mają swoje projekty. Za chwilę Gowin będzie zgłaszał następne rekomendacje, to prowadzi do jakiejś komedii – tłumaczy polityk ugrupowania rządzącego, który często bywa w centrali partii przy Nowogrodzkiej. – Trzeba zauważyć, że czołowi politycy PiS mówili publicznie, kto jest liderem Porozumienia. Z jednej strony „mrugamy” do Gowina, z drugiej tłumaczymy: trudno ich wyrzucić, też są posłami i stanowią o większości – dodaje.
Nie oznacza to jednak, że PiS przychyla się do twierdzeń „buntowników”, którzy uważają, że Jarosław Gowin nie jest już szefem Porozumienia.
– My uznajemy Jarosława Gowina jako szefa Porozumienia. Mówimy o tym, że to nasz partner koalicyjny – mówił w programie „Gość Wydarzeń” wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
W taki oto sposób PiS wykorzystuje wojenkę u swojego małego koalicjanta. A jeszcze niedawno media twierdziły, że ta sprawa może odebrać PiSowi władzę – tymczasem jedynie ją powiększa.
Źródło: Polsat News, Interia