78-letnia kobieta zmarła tuż po zaszczepieniu przeciw COVID-19. Lekarze nie łączą zgonu z podaniem preparatu Pfizera.
Do zdarzenia doszło w piątek 12 lutego w jednym z amerykańskich miast w stanie Kalifornia.
Tuż po podaniu szczepionki przeciw koronawirusowi 78-latka poinformowała, że zaczyna czuć się znacznie gorzej.
Chwilę później straciła przytomność. Lekarze przystąpili do reanimacji, ale życia kobiety nie udało się uratować.
Pojawiają się pytania, czy nagłą śmierć kobiety mogła spowodować szczepionka. Dr Michael Morris, regionalny dyrektor programu szczepień, dzień po zgonie oświadczył, że nic na to nie wskazuje.
Podkreśla się, że proces szczepień przebiegł zgodnie z procedurami i nie było żadnych przeciwwskazań do podania preparatu Pfizera.
Tragedia, która się wydarzyła, łączona jest z inną chorobą. Jak oświadczyła rodzina, 78-latka chorowała na serce.
Zaszczepiony został także jej 57-letni mąż. Oświadczył, że pomimo śmierci żony, zamierza przyjąć drugą dawkę szczepionki.
Źródło: nypost.com/NCzas.com