
Dyrektor Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy dał się złapać bez maseczki. Policjanci chcieli wlepić mu mandat, jednak ten go nie przyjął twierdząc, że ta sankcja jest nielegalna. Dostał karę 10 tysięcy złotych. Jednak wrocławski Wojewódzki Sąd Administracyjny decyzję o tej karze uchylił.
W związku z epidemią koronawirusa w Polsce panuje nakaz zasłaniania ust i nosa. Temu kto się nie zastosuje grożą kary od 5 000 do 30 000 zł nakładane przez GIS.
W samym GIS jednak zdania co do potrzeby zakładania masek są podzielone. Dyrektor Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy przechodził przez park – gdy parki były jeszcze zamknięte – i funkcjonariusze przyłapali go z odkrytą całą twarzą.
Za pierwszym razem dostał pouczenie. Pojechał też drugi raz – parków wciąż nie otworzono. Wtedy już dostał mandat. Kary nie przyjął, a tłumaczył się tak jak ci wszyscy, których sanepid karze.
– To jest sankcja ze stanu wyjątkowego, którego nie mamy – mówił.
Ostatecznie mężczyzna dostał 10 tys. zł kary za złamanie zakazu przebywania w parkach. Wątek maseczki został umorzony ponieważ, jak się okazało, dyrektor maseczki nosić nie może, z powodów zdrowotnych.
Dyrektor odwołał się do kolejnych instancji. Z powodzeniem. Sąd Administracyjny we Wrocławiu ocenił, że kara nie powinna być nałożona w ogóle, dlatego że 19 kwietnia zakaz wstępu do parków został zniesiony. Tylko, że zdarzenie miało miejsce… 17 kwietnia.
Uargumentowano to tym, że karę nałożono dopiero dwa dni później.
Co ciekawe Sanepid, którego legnickiego oddziału mężczyzna jest dyrektorem, od początku epidemii nałożył już na Polaków miliony zł kary za podobne „wykroczenia”.
Źródło: TVP Wrocław, Polsat News, Interia